gru 16 2017

Czas Królowych Kapłanek


Komentarze: 0

Przynajmniej od czasów Herodota do Adama z Bremy kronikarze wskazywali na nasze ziemie jako na kraj Amazonek. Herodot wyjaśnia iż najdzielniejsi ze Scytów, którzy połączyli się z Amazonkami dając początek Sarmatom. Niemal identyczną opowieść znajdujemy w Kronice Kosmasa opisującej pradzieje Czechów – ta stara opowieść opisuje początek ludu naszych przodków a zarazem tłumaczy niezwykle wysoką pozycję kobiet w naszej jak i Sarmackiej kulturze. Pozycja ta była zupełnie odmienna niż w innych kulturach i nie chodzi tu tylko o fakt iż nasze przodkinie były wojowniczkami czy królowymi wszak również u Scytów znajdujemy zarówno wojowniczki jak i wielkie Królowe – pozycja kobiet u naszych bezpośrednich przodków była zupełnie wyjątkowa i niespotykana gdzie indziej. Kobiety w naszej kulturze były uważane za święte i zajmowały zupełnie wyjątkową pozycję. Jednym z pierwszych kronikarzy, który zwrócił na to uwagę aczkolwiek jego informacje były nieprecyzyjne i pochodziły z trzeciej ręki był Tacyt:

„Te miasta u nich najwierniej w przymierzach stoją, które w zakładzie szlachetne panny dają. Upatrują oni w płci żeńskiej coś świętego i proroczego; nie odrzucają rad ani nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, od ludu za Boginię mianą, przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa, ale za Boginie je uważano. (..) (..Niektórzy Izydzie pokłon oddają. (…) Zawierać Bogów w ścianach czy pod ludzkimi wizerunkami im się kłaniać mają za rzecz niegodną ich majestatu. Gaje im tylko i lasy poświęcają a odludne owe ustronia domem Bogów nazywają z poszanowaniem na nie patrzą. Żadnego narodu nie masz co by tak co by tak pilnie losów i wróżek słuchał. (…) Na powszechnej naradzie kapłan narodowy a na prywatnych schadzkach gospodarz gospodarz miejsca pomodliwszy się do Bogów i wejrzawszy w niebo (…) podług wyrażonego znaku tajemnice wykłada. (…) Schodzą się w dniach kiedy księżyc jest w pełni lub nowiu rozumiejąc, ze te pory są najpomyślniejsze do rady. Nie mierzą czasu dniami jako my, ale nocami. (…) Posag nie żona mężowi, ale mąż żonie daje. (…) Nie znają żartować z występków. (…) Żaden kraj z taką ludzkością gości nie przyjmuje.” /Tacyt/

Analogiczne opisy znajdujemy u znacznie późniejszych kronikarzy jak chociażby u Ibrahima czy najwybitniejszego arabskiego historyka Al Masudiego aż do Adama z Bremy co dowodzi, że prawie nic nie zmieniło się przez ponad tysiąc lat.

Już od Tacyta wiemy, że „Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, od ludu za Boginię mianą, przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa, ale za Boginie je uważano.” Jednak znacznie więcej możemy się dowiedzieć z późniejszych zachowanych kronik pisanych przez naszych kronikarzy. Kosmas z najwyższym obrzydzeniem pisze, że faktycznie po śmierci Kraka władczyniami były jego córki. Wymienia tu Libuszę jako władczynię, najmłodszą córkę Kroka, siostrę Tetki i Kazi.

„Po śmierci Kroka na władczynię obrano jego najmłodszą córkę, gdyż według Kosmasa była roztropniejsza od swoich sióstr i posiadała dar wieszczy. Założyła gród Libušín. Kosmas opisał Libuszę jako wspaniałą władczynię, prawą, przezorną i dobrą dla poddanych. Szczęśliwe rządy Libuszy trwały do czasu gdy miedzy dwoma możnymi doszło do sporu o granice posiadłości. Po rozsądzeniu sprawy na korzyść jednego z nich, drugi ostro zaprotestował przeciwko rządom kobiety. Urażona Libusza wskazała swoim poddanym wieś Stadice nad rzeką Bíliną, gdzie mieli znaleźć męża dla niej i władcę dla siebie. Wysłańcy odnaleźli tam Przemysła Oracza, który poślubił Libuszę i rządził wraz z nią ustanawiając prawa dla kraju.(…)”

Zdaniem czeskich historyków historia ta miała miejsce ok 350 lat przed narodzeniem Kosmasa tak więc pamięć o tych wydarzeniach musiała być jeszcze powszechna co tłumaczy fakt iż umieścił on ją w swej kronice mimo iż słynął z pomijania niewygodnych faktów. Będąc zagorzałym chrześcijaninem jak wszyscy ówcześni chrześcijańscy kronikarze przedstawiał fakty „prawomyślnie „ zgodnie z interesem kościoła i polityczną poprawnością, mimo to opisuje ostatnią władczynię zadziwiająco pozytywnie w przeciwieństwie do jej starszych sióstr na których daje upust swojej chrześcijańskiej nienawiści do kobiet - Tetce zarzuca, że zaprowadzała w Czechach wszelkie zabobony, przesądy i bałwochwalcze ceremonie - Kazi która słynęła jako czarodziejka, zielarka i lekarka, która miała zdolność odnajdywania przedmiotów co znalazło odbicie w przysłowiu: Tego nie potrafi zwrócić nawet sama Kazi – również nie potraktował dobrze. Tym niemniej w pamięci ludu wszystkie były czczone i szanowane.

Żyjący sto lat później Mistrz Wincenty zwany kadłubkiem w przeciwieństwie do Kosmasa był nie tylko wybitnym uczonym erudytą oraz ojcem soborowym, ale również słynął ze swojego obiektywizmu i naukowych poszukiwań. Pisząc swoją kronikę czerpał z istniejących w jego czasach znanych z różnych wzmianek kronik, które nie przetrwały nie odwołując się do niepewnych ludowych legend i opowieści. Od niego dowiadujemy się o Wandzie legendarnej władczyni otoczonej miłością ludu, przepięknej Bogini władającej żywiołami, której czarowi wszyscy się poddawali – przedstawia również szereg historycznych faktów z różnych źródeł, które znalazły potwierdzenie we współczesnych badaniach historycznych jak i archeologicznych. W swojej kronice Mistrz Wincenty nie może uwierzyć iż fakty te działy się przed naszą erą jak podawały dostępne mu źródła jednak nawet przytoczony powyżej cytat z Tacyta potwierdza iż Wanda uznawana za Boginię żyła około początków naszej ery a przed nią jak i po niej były inne.

Wszystko wskazuje iż to właśnie od imienia kobiety, żyjącej Bogini Wandy wziął nazwę jej lud zwany Wenetami znany od początków naszej ery do współczesności ludem tym byli nasi przodkowie i tak zwali nas praktycznie do współczesności nasi sąsiedzi zanim praktycznie teraz zastąpiono tę nazwę błędna nazwą Słowianie. Rzeczywiści Słowianie – Sklaweni byli ludem który ok 5 w.n.e. wyodrębnili się z Wenetów i wywędrowali na południe gdzie w większości zasymilowali się z tamtymi ludami my natomiast pozostaliśmy Wenetami.

Żyjąca Bogini Wanda było to coś nie do zaakceptowania przez chrześcijańskich kronikarzy, aczkolwiek nie było to niczym niezwykłym u naszych przodków – jak podaje Tacyt Wanda nie była pierwsza, aczkolwiek musiała być wyjątkowa nawet na tle innych żyjących Bogiń skoro od Jej imienia wziął nazwę nasz lud jak i fakt iż kolejne żyjące Boginie tytułowano Jej imieniem. Aby zrozumieć kim naprawdę były Żyjące Boginie Wandy nasze święte władczynie najlepiej przyjrzeć się do dziś istniejącej Tybetańskiej tradycji Tertonów. Tradycja ta uznaje iż Boskie istoty manifestują się w naszym świecie w ludzkiej formie by nauczać i pomagać ludziom. Narodzinom takich istot towarzyszą niezwykłe znaki a one same od wczesnego dzieciństwa objawiają niezwykłe duchowe moce i mądrość. Wyjątkowi Tertoni odradzają się raz po raz i w tradycji Tybetańskiej zachowują swoje imię - tytuł w kolejnych wcieleniach. Podobna tradycja istnieje do dziś w Hinduizmie zaś w przeszłości istniała w różnych kulturach również w naszej tradycji i co potwierdza Nestor była żywa przynajmniej na Rusi do XII w.

Wandy Boskie Królowe jak się je przedstawia i o których mówi się iż władały Wenetami (co najmniej od I w.n.e do początków VIII w (jak utrzymują czescy historycy) w istocie były takimi Boskimi Inkarnacjami, nauczycielkami obdarzonymi mądrością jak i duchowymi mocami. Nie były jednak tak naprawdę królowymi ponieważ społeczeństwo Wenetów nigdy nie było społeczeństwem hierarchicznym nawet wówczas kiedy rozpoczęło się władanie królów. Społeczeństwo Wenetów zawsze było jakbyśmy to dziś powiedzieli społeczeństwem demokratycznym o systemie demokracji bezpośredniej - o czym pisał już Tacyt – gdzie wszelkie decyzje podejmowały na wiecach zgromadzenia starszyzny a w ważnych sprawach zgromadzenie wszystkich co nie zmieniło się nawet Kiedy zaczęli władać królowie. Tworzenie warstw społecznych w naszym społeczeństwie rozpoczął dopiero Chrobry a rzeczywiste różnicowanie rozpoczęło się dopiero po upadku Polski wraz z z nastaniem Kazimierza odnowiciela, ale to już zupełnie inna historia.

Rządy Boskich Królowych nie miały cienia autokratyzmu, opierały się na zaufaniu, oddaniu i miłości ludzi do Władczyń otoczonych głębokim szacunkiem. Królowe Kapłanki nie rozkazywały a tylko doradzały kiedy pytano je o radę, jednak w przypadku zagrożenia jak wskazuje historia Wandy stawały na czele Wenetów, ale nawet wówczas próbowały mediacji i pokojowego rozwiązania sporu wykorzystując swoje duchowe moce. Imperium Wenetów było rozległe, bogate i ludne było również potężne militarnie skutecznie odstraszając wrogów zaś ich wojownicy uchodzili za niepokonanych, którym dorównać by mogli tylko sami Bogowie, nie istniały w nim żadne spory, konflikty, wszyscy cieszyli się dostatkiem i opiekom wiodąc szczęśliwe życie i w ten sposób kwitło około tysiąca lat dopóki władały nim Boskie Królowe. Był to piękny, bogaty szczęśliwy kraj osnuty mgła tajemnicy. W tradycji tybetańskiej takie kraje określa się mianem Pejul – bezpieczne miejsce w którym może bez przeszkód rozkwitać duchowa tradycja, obdarzone szczególnym błogosławieństwem i ochroną i jak mówi tradycja Tybetańska Pejul jest przez pewien czas takim miejscem a później nim być przestaje. Innym określeniem jest święty kraj dharmy – dobrego prawa czy ukryta duchowa kraina. Kraj Wenetów pod opieką Boskich królowych Tybetańczycy określili by mianem świętego kraju Dakiń. Tak doskonałej świętej krainy jakim był kraj Wenetów pod władaniem Boskich królowych w czasach historycznych nie było nigdzie indziej i wysoce prawdopodobne jest iż wiele legend o duchowych krainach odnosi się właśnie do kraju Wenetów gdyż było to jedno z nielicznych miejsc na świecie gdzie nie znano kłamstwa, nieprawości i innych przywar a gdzie kultywowano cnoty i duchowość. Jeszcze wiele wieków po zniknięciu Boskich Królowych kronikarze ze zdziwieniem pisali o naszych przodkach:

„(…) nie znajdziesz między nimi złodziei ani oszustów(…) Nie obawiają się żadnego podstępu, bo go sami nie uprawiają.(…)” Żywot św Ottona.

„„Nikt nie znał słowa „moje”, lecz na kształt życia mniszego mieli – „naszym” ustami, sercem i czynem ogłaszali. (…)” Kosmas

„Posiadają oni wiele cnót przyrodzonych. Są bowiem nadmiernie gościnni, a rodzicom swoim nadzwyczajna cześć wyrządzają. Nie ma też ani jednego ubogiego ani żebraka między nimi. Skoro bowiem którego choroba osłabi, lub starość sił pozbawi, oddają go pod opiekę spadkobiercy, a ten z największą ludzkością o niego ma staranie (…) nie masz w świecie gościnniejszego narodu od Słowian.” Helmold

„Co do obyczajów i gościnności nie znalazłbyś narodu, który by zacniejszym był i dobrotliwszym.”

Adam z Bremy

Lew Mądry oprócz innych cnót słowiańskich wymienia wierność i wstydliwość niewiast słowiańskich w której celują, oraz niezwykle, ludzki stosunek do jeńców, którym po odsłużonym okresie Słowianie pozwalają zostać wśród siebie jako równym lub wracać do swoich jeśli taka ich wola.

Prokop pisze „Prosty ich umysł nie zna złości ni fałszu”.

Aby zrozumieć czym było święte królestwo Wenedów pod władaniem Boskich Królowych musimy jeszcze raz odwołać się do tradycji Tybetańskiej jak i uznanej przez duchowych Mistrzów Tybetu za siostrzaną duchową tradycję Indian Ameryki Północnej. Jakkolwiek duchowa spuścizna Tybetu jest bezcenna to jednak sama cywilizacja Tybetu i związane z nią stosunki społeczne były bardzo negatywne i nie można o nich nic dobrego powiedzieć, dlatego te dwie rzeczy należy wyraźnie rozdzielić. Mistrzowie duchowi manifestujący się w Tybecie, byli w pewnym sensie zakładnikami tej bardzo negatywnej kultury i ich nauki niemal zupełnie nie przekładały się na realia materialne, poza tym zakłócone były z powodu autokratyzmu i rozwarstwienia społecznego. Z kolei w tradycji Indian Ameryki północnej stosunki społeczne w obrębie określonego ludy pozostawały praktycznie doskonale – podobnie jak u naszych przodków. Nie istniało rozwarstwienie społeczne, panowała doskonała demokracja, wszyscy opiekowali się wszystkimi jednakże pomiędzy różnymi ludami dochodziło do konfliktów i nie wykształciła się tak doskonała harmonia i pomyślność jak u naszych przodków mimo wielu podobieństw. Zarówno wśród Indian jak i w Tybecie manifestowały się (i nadal manifestują) w ludzkiej formie Boscy Nauczyciele obdarzeni duchowymi właściwościami i mądrością by przekazywać ludziom wiedzę i opiekować się nimi. Okoliczności pojawienia się takich istot i towarzyszące im znaki są takie same. Opiekunowie Ci w tych dwu kulturach przekazują duchową wiedzę i nauki. Jednak o ile wśród Indian mistrzowie Ci przekazywali nauki wszystkim i wszyscy je praktykowali osiągając realizację stosowną do swoich zdolności o tyle w Tybecie nauki te były przekazywane tylko nielicznym spośród których tylko nieliczni praktykowali je osiągając realizację. Tybetańska kultura narzucała też poważne ograniczenia w prezentowaniu tych nauk których to ograniczeń nie było wśród Indian. Z drugiej jednak strony w kulturze Tybetańskiej nauki te były utrwalane i miały ściśle określoną formę przez co mogły być przekazywane potomnym czego nie było w kulturze Indian przez co współcześnie wiele nauk uległo rozproszeniu i zostało zapomnianych. Kultura naszych przodków miała zalety tych obydwu siostrzanych kultur duchowych w doskonałej formie była zarazem pozbawiona ich niedoskonałości i wad dlatego na poziomie duchowym mogła się rozwinąć w doskonała formę, która nie mogła zaistnieć gdzie indziej. Pozostałości tej doskonałej formy znajdujemy jeszcze wielu wieków po czasie Boskich Władczyń zarówno w czasach nastałego później cesarstwa Wenetów jak i jeszcze wiele wieków po jego upadku co udokumentowane jest w zapisach różnych kronikarzy od Al Masudiego począwszy na Nestorze jak i Helmoldzie skończywszy.

Od Długosza wiemy, że Chrobry kazał zniszczyć wszelkie księgi jak i zniszczył świątynie - chramy by ostatecznie wymazać z pamięci naszą przeszłość o analogicznych działaniach na terenie Rusi dowiadujemy się z mnogich zapisków kronikarskich gdzie utrwalono nawet tytuły ksiąg które tropiono i niszczono a działo się to przez wieki. Mimo to zachowane zapiski kronikarskie jak i ludowa tradycja pozwala nam dostrzec obraz minionych złotych czasów i w pewnym zarysie go odtworzyć a staje się on dopiero zrozumiały kiedy spojrzymy nań w kontekście podobnych duchowych tradycji, które zachowały się do współczesności.

Wiemy iż Królowe Boginie obdarzone były niezwykłymi duchowymi mocami; posiadały dary wieszcze, widzenia rzeczy i odległych wydarzeń, posiadały władzę nad żywiołami, zdolności uzdrawiania i wiele innych Boskich mocy będąc emanacjami wielkich Bogiń. Boskie królowe były najpotężniejsze, ale nie były jedynymi emanacjami, oprócz nich manifestowało się wiele innych istot wyższych by pomagać im opiekować się i nauczać lud Wenedów i były to nie tylko kobiety, ale również mężczyźni. Każda osada była pod opieką różnych mniejszych i większych manifestacji, o różnych zdolnościach, które tam się odradzały zapewniając ludziom zdrowie, opiekę duchową jak i przekazując nauki a wszystkie one cieszyły się miłością szacunkiem i oddaniem ludzi. Wielkie manifestacje były od razu rozpoznawane po znakach i od początku nauczane przez swoich poprzedników by mogły w doskonały sposób rozwinąć swe zdolności podobnie jak i w innych wspomnianych kulturach, pomniejsze manifestacje o ograniczonych mocach rozpoznawano później i przekazywano im nauki stosowne do ich zdolności by mogły służyć ludziom. Nie wiemy czy u nas podobnie jak w kulturze Indian wszyscy otrzymywali stosowne nauki i osiągali realizację stosowną do swoich zdolności jednak biorąc pod uwagę doskonałość świętego królestwa, jak i wiele innych faktów w tym mnogich znalezisk archeologicznych możemy z niemal 100% pewnością przyjąć, że tak. Niewątpliwie jak wiele innych podobnych kultur z przeszłości była to kultura oparta o święte sny co zapewniało jej harmonię. Nad wszystkim czuwały emanacje Bóstw w formie ludzi, które były ciągle powszechne jeszcze w czasach Nestora ciesząc się ogromną miłością i zaufaniem ludzi, którymi się opiekowały a których w czasach Nestora zwano czarodziejami/czarodziejkami. Emanacje te zajmowały się uzdrawianiem, kontrolą pogody, uczyły ludzi ścieżki prawości, posiadały zdolności wieszcze, zdolności zmiany postaci jak i wiele innych duchowych mocy w tym w Boskim transie przemawiali przez nie Bogowie gdy zwracali się do nich ludzie. Jak podaje Nestor w jego czasach było to powszechne i obejmowało zarówno kobiety jak i mężczyzn z czym zawzięcie z nienawiścią walczył kler nowej religii wspierany przez fanatycznych władców renegatów i ich popleczników jednak walka ta była bardzo trudna z powodu miłości i szacunku jakim obdarzał te emanacje lud.

„Tym zaś zwodzą ludzi, że każą im opowiadać widzenia, zjawiające się im, niedoskonałym w wierze, jednym zjawiające się we śnie, innym w majaczeniu, i tak czarują nauczeniem biesowskim.”

Nakaz dzielenia się snami, wizjami pochodzącymi od Bogów zjawiającymi się w snach, transach był więc fundamentem dawnej religijności a przy tym miało toi charakter powszechny.

„Najwięcej zaś przez niewiasty biesowskie czary bywają, na początku bowiem bies niewiastę skusił, ta zaś męża, tak też i w naszym pokoleniu niewiasty wiele czarują czarodziejstwem, i trucizną, i innymi biesowskimi sidłami. Lecz i mężczyźni niewierni usidłani bywają od biesów, jak to było w poprzednich pokoleniach;”

Nowa religia wspierana przez władzę świecką przez tysiąc lat próbowała wyplenić wszelkie ślady i wpływy dawnej duchowości Wenetów, skutecznie nauczyła nas kłamać, rozbudziła w nas chciwość i egoizm będące fundamentem nowej religii, mimo to nie udało jej się wpoić nam pogardy dla kobiet jako istot niższych i gorszych jak postrzega je chrześcijaństwo ani nie udało się do końca wytępić poczucia prawości, którego nauczały nas Królowe Boginie. Resztki naszych duchowych tradycji uległy wypaczeniu jednak do dziś można spotkać mądre kobiety szeptuchy potrafiące leczyć duchową mocą naszych przodków, potrafiących udzielać rad posiadające szczątkową wypaczoną wiedzę i wypaczone cienie dawnej mądrości i duchowego wglądu. Nasz lud również zagubił wszystkie duchowe przymioty, dawną mądrość i przestał słuchać i rozumieć sny i wizje ogłupiony kłamstwami naszych wrogów, zapomniał przeszłości. Tym niemniej jak uczą wciąż żywe i silne autentyczne duchowe tradycje jak wspominana tu tradycja Indian i tradycja Tybetu autentycznej duchowej wiedzy nie można zniszczyć a jedynie kiedy pojawiają się niesprzyjające okoliczności zostaje ona ukryta by gdy nadejdzie czas kiedy wrogie siły osłabną mogła się ona na powrót odrodzić. Tak więc kiedy przeminie mroczny wiek zepsucia i upadku, kiedy pojawią się sprzyjające okoliczności znów zaczną rodzić się w ludzkim ciele emanacje Bóstw obdarzone duchowym wglądem, które w wizjach i snach zaczną otrzymywać ukryte nauki i przekazywać je stosownie do możliwości, zdolności i zrozumienia ludzi. Zapewne jest to odległy czas kiedy ludzie zaczną odczuwać duchową tęsknotę i zaczną poszukiwać autentycznych duchowych nauk, żywej rzeczywistej duchowości w miejsce martwych fałszywych nauk spisanych w księgach stwarzając pozytywne okoliczności w których Boskie emanacje będą mogły się zamanifestować i rozpocząć przekazywanie tej wiedzy. Być może nawet dziś pojawiają się pomniejsze manifestacje otrzymujące w snach jak i duchowych wizjach autentyczną duchową wiedzę przygotowując w ukryciu pozytywne okoliczności dzięki którym w stosownym czasie ponadczasowa czysta duchowość zacznie się manifestować. Mimo to czas odradzania się naszej duchowości pozostaje daleki ponieważ to my musimy się otworzyć i stać się gotowi na przyjęcie tej wiedzy by poznać swoją przeszłość i odzyskać duchowe dziedzictwo. Aby to nastąpiło musimy wyrzec się kłamstwa i zyskać odwagę by odrzucić egoizm, chciwość i wyrachowanie trucizny jakimi skaziła nas fałszywa obca narzucona nam religia, odzyskać bezinteresowną troskę o innych, poczucie braterstwa stanowiące fundamenty nasze Wenedzkiej tożsamości.
 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz