Najnowsze wpisy


gru 16 2017 O religii Wenetów
Komentarze: 0

Jak wiemy, religia u Wenetów czyli pierwotnych „Słowian” naszych przodkó odgrywała bardzo szczególną rolę zupełnie odmienną niż w innych kulturach, zachowało się to do czasów historycznych co możemy zobaczyć na wielu przykladach. Na szczególną uwagę w tym względzie zasługują Wieleci a konkretnie Święty Związek Wieletów. Dlaczego akurat Wieleci? Al Masudi napisał:

„Otóż między nimi jest jeden naród, przy którym od dawna, od samego początku była władza; jego król zwał się Madżak. Naród ten zwie się Walinjana (Wieleci). I temu ludowi zwykły się były podporządkowywać pozostałe plemiona słowiańskie, ponieważ ten lud dzierżył władzę i inni królowie jej ulegali.(...)”

Ibrahim ibn Jakub pisze: „We wcześniejszych czasach byli oni zjednoczeni przez jednego króla, który zwał się Mâchâ. Pochodził on ze szczepu który zwał się Welînbâbâ, i ten szczep urósł w powagę dzięki niemu.”

Al Masudi napisał również iż mędrzec - król, który zjednoczył Wenetów wprowadził wśród tego ludu prawa i uczynił go wielkim. Historię tę znajdziemy również u Mistrza Wincentego od którego wiemy iż ów Mędrzec, pierwszy Król zwał się Krak. Al Masudi podaje również iż owemu niezwykłemu mędrcowi i jego dokonaniom poświęcił osobny rozdział swojego dzieła jednak niestety nie dane mi było poznać je :-(

W każdym bądź razie dzieło Al Masudiego jest jedynym naukowym, bezstronnym dziełem opisującym historię naszych przodków - wielkich Wenetów - jakie się zachowało i możemy mu w pełni zaufać. Być może wyjaśnia ono dokładnie kiedy żył wielki Krak i w jakich okolicznościach stworzył wspaniałe, najdoskonalsze w historii królestwo wyprzedzające wszystko co ludzkość do tej pory potrafiła osiągnąć i że miało to związek z doskonałą religią Wenetów.

Święty Związek Wieletów najwyraźniej nawiązuje do czasów świetności i jest w pewnym sensie próbą powrotu do świetlanej przeszłości z początków istnienia wielkiego państwa Wenetów po jego rozpadzie. W tej próbie powrotu do przeszłości zasadniczą sprawę odgrywała religia.

Thietmar opisuje święty związek Wieletów tak:

„Jest w kraju Redarów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń - jak można zauważyć, patrząc z bliska - w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem.(...)

Ile okręgów w tym kraju, tyle znajduje się świątyń i tyleż wizerunków bożków doznaje czci od niewiernych, między nimi jednak powyżej wspomniany gród posiada pierwszeństwo. Gdy na wojnę ruszają, zawsze go pozdrawiają; gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą go należnymi darami(...)”

Podobnie rzecz przedstawiała się w pozostałych księstwach Wenetów – Słowian jednak tylko Wieleci nawiązywali bezpośrednio do świetlanej przeszłości zarówno w nazwie związku jak i w pewnej odmienności w jego strukturze. Otóż Wieleci w przeciwieństwie do innych księstw nie mieli i nie uznawali księcia, zaś ostateczne decyzje podjęte przez powszechny więc starszyzny rodowej zatwierdzali kapłani. Bardzo podobnie było u Ranów z tym iż tam książęta odgrywali ważną rolę – w każdym bądź razie na całej spuściźnie Wenetów od Łaby po Ruś religia i kapłani odgrywali bardzo szczególną rolę nie spotykaną w innych kulturach.

Przede wszystkim cieszyli się miłością i zaufaniem ludu, będąc ich dobrymi opiekunami i doradcami, których zdanie bardzo się liczyło mimo iż nie sprawowali władzy. Stali na straży dobrobytu, pomyślności oraz wszystkiego co dobre i nigdy nie kwestionowano ich mądrości i dobroci - bo nigdy nie zawodzili swojego ludu - będąc ostoją cnót, dobroci i wielkoduszności Wenetów – Słowian. Nic więc dziwnego, że kiedy wielkie państwo Wenetów rozpadło się ludy odwołujące się do świetlanej przeszłości marząc o jej powrocie utworzyły Święty Związek Wieletów w centrum którego ustanowili kapłanów z których w przeszłości wyłonił się pierwszy władca Krak by wprowadzić Wenetów w okres szczęścia i dobrobytu w którym wszyscy dbając nawzajem o siebie i żyjąc zgodnie z ustanowionymi doskonałymi prawami żyli w szczęściu, potędze i pomyślności przez stulecia. Religia stojąca u podstaw tego wspaniałego państwa musiała być zatem niezwykła, doskonała, nie mająca swego odpowiednika nigdzie indziej. Co zatem było tak niezwykłego w tej religii ?

Niestety niewiele wiemy o religii naszych przodków. Obcy kronikarze zupełnie jej nie pojmowali i nie próbowali ani jej zrozumieć ani opisać. Pisali o wielu Bogach więc klasyfikuje się ją przez analogię do innych religii z innych kultur i czasów jako politeizm, z kolei inni badacze próbują dowodzić iż była to religia monoteistyczna więc próbuje się ją przyrównywać do Hinduizmu, która to religia nie jest prymitywnym bezsensownym monoteizmem, ale nie można jej zaklasyfikować do politeizmu jako iż w Hinduiźmie w istocie każdy Bóg jest zarazem aspektem najwyższego Boga i w istocie nie jest różny od niego.

Niewątpliwie podobnie było u naszych przodków co sprawiało, że pomimo wielości Bogów panowała jedność a nasi przodkowie w istocie nie stwarzali różnic o czym świadczy, że nie tylko nie było żadnych konfliktów między wyznawcami ani kapłanami, ale również z faktu braku rozróżnień wśród Słowian odnośnie miejsc kultu i świątyń, oraz braku jakichkolwiek rozróżnień teologicznych na ogromnym obszarze Słowiańszczyzny. Niewątpliwie ta jedność w wielości była znacznie bardziej zaakcentowana niż w Hinduiźmie czy nawet we współczesnym Buddyzmie Tantrycznym. Z tego względu religię tę możemy traktować jako jeden powszechny kult.

Jej specyfika i wielkość na pewno nie leżała w koncepcjach teologicznych ani w formach kultu tylko w czymś zupełnie innym czego musiało później zabraknąć. Tym czymś bez cienia wątpliwości musiało być przeświadczenie o jedności wszystkich ludzi – Wenetów i troska o ich wzajemne dobro oraz dobro wspólne zarazem negując wszelkie podziały. Kapłani zaś byli tymi, którzy szczególnie troszczyli się od dobro wszystkich jak i całości i dlatego byli szczególnie kochani, otaczani czcią oraz najwyższym szacunkiem. Dziś powiedzielibyśmy, że byli świętymi altruistami, poświęcający swoje życie aktywnemu czynieniu dobra innym przy tym obdarzeni byli wielką mądrością.

Z historii wiemy, że świętość kapłanów w starożytnych kulturach nie była czymś wyjątkowym np. Egipscy kapłani słynęli z z wysokiego poziomu swojego osobistego etycznego stylu życia (inaczej absolutnie nie mogliby być kapłanami) tym niemniej egipska klasa kapłańska kierowała się swoimi egoistycznymi religijnymi interesami a nie dobrem ludu i była od niej oderwana.

U Wenetów - Słowian było zupełnie inaczej, kapłani byli ściśle związani z ludźmi i jak byśmy dziś powiedzieli nakazem religijnym było dbanie o dobro innych nie bacząc na dobro swoje, etyka zaś nie ograniczała się tylko do osobistego sposobu życia kapłanów. Sama osobista etyka bez poświęcenia dla dobra innych to było o wiele za mało by zostać kapłanem. Oprócz tego trzeba było mieć serce wypełnione troską o dobro innych jak i całej wspólnoty. To z kolei przypomina system szamański znany wśród Indian prerii gdzie szaman istnieje tylko po to by służyć swojej społeczności, dbać o dobro jednostek i harmonię w społeczności jako całości, żyjąc z nią w ścisłym związku. Dzisiaj nie istnieje nawet zbliżona religia, kapłani dbają przede wszystkim o siebie i są oderwani od ludzi są to więc wypaczone formy religii. Religia Wenetów była więc czystą doskonałą religią.

W przeciwieństwie do wspaniałego szamanizmu Indian prerii religia Wenetów była zinstytucjonalizowana w tym sensie iż posiadała świątynie, centra kultu i kształcenia kapłanów jednak nie była zhierarchizowana jak inne wypaczone religie.

Niektórzy próbują doszukiwać się podobieństwa religii Wenetów do przed Buddyjskiej religii Tybetu Bon, jednak jest to chybione porównanie z wielu względów. Bon uchodzi za najstarszą współczesną religię sięgającą korzeniami tysięcy lat wstecz, szczególnie Bon przetrwały u ludu Nasi – tyle, że starożytny Bon jest w istocie rozwiniętą formą szamanizmu, natomiast Bon Tybetański rozwijał się w kulturze nomadów o hierarchicznej, praktycznie feudalnej kulturze - z tego względu porównywanie go do starożytnej kultury Wenetów jest chybione. Religia Wenetów i ich niehierarchiczna kultura stanowiły jedność i było to coś zupełnie innego nie mających swojego odpowiednika gdzie indziej.

Jeśli chodzi o duchowość Wenetów widać tu wyraźne podobieństwa do duchowości Indian prerii tyle, że religia miała zorganizowaną, rozwiniętą formę, która stanowiła jedność ze strukturą społeczną co wyraźnie widać nawet w upadającej już religii Słowian - Wenetów z początków naszego tysiąclecia.

„Ile okręgów w tym kraju, tyle znajduje się świątyń” – pisał Thietmar to samo możemy zauważyć czytając żywot św. Ottona.

Na terenach Polski świątynie zostały spalone a kapłani rozpędzeni w czasach Chrobrego, na Rusi w czasach Włodzimierza tym niemniej i tu i tu kapłani przetrwali jeszcze wieki i mieli silny wpływ na ludzi. Zniszczenie świątyń i walka z kapłanami i tu i tu z wynikała z tego samego powodu, którym była chęć władców narzucenie swojej tyrani, samowładzy a co za tym idzie wprowadzenie nierówności społecznej i rozbicia jedności ludzi.

Świątynie wraz z duchowieństwem Wenedzkim były ośrodkami utrzymującymi jedność, równość, sprawiedliwość społeczną rozwijającymi idee troszczenia się o siebie nawzajem i o dobro wszystkich, dlatego zniszczenie ich było podstawowym warunkiem wprowadzenie tyranii i systemu hierarchicznego pozwalającego uciskać i wykorzystywać jednym ludziom innych. Ten sam cel miało wprowadzenie nowej religii sankcjonującej nowy, barbarzyński, zbrodniczy system. Było to więc tylko wyrachowaną cyniczną polityką zbrodniczych, wyrodnych kacyków dążących do zniewolenia swojego ludu na wzór zachodni.

Walkę przeciw dawnej religii toczono przez wieki wyjątkowo bezwzględnie próbując ją wykorzenić i wymazać całkowicie bo była to najgorsza przeszkoda w zniewoleniu poddanych. Toczono ją skutecznie wpędzając naród w biedę i ciemnotę.

Wawrzyniec Surowiecki w „Rocznikach Historycznych Towarzystwa Naukowego Królewskiego” w 1822 r.: Pisał: „Herodot, który na cztery wieki przed naszą erą zwiedzał kraje leżące na północ od Morza Czarnego i Dunaju, poznał tam różne Narody ówczesne, świadczy wyraźnie: że Barbarzyńcy używali pisma; że po większej części pisali na skórach; że u nich widział różne napisy na wystawionych pomnikach. Vellejus sam się przekonał że w obu Panoniach [ówcześnie słowiańskich] za jego czasów Literatura już była rozkrzewiona.”

W zapisach prawosławnych kronikarzy mamy nawet podane tytuły palonych pogańskich ksiąg. Jan Długosz opisując czasy Bolesława Chrobrego, pisze iż: „król wydał nakaz spalenia wszystkich polskich ksiąg”. A nie było wówczas innych ksiąg poza starymi Słowiańsko – Wenedzkimi księgami.

Jak widać wśród Wenetów nie tylko sztuka czytania i pisania była powszechna, ale mieli również bogatą literaturę z którą bezwzględnie i skutecznie się rozprawiono do tego stopnia iż dziś wiemy tylko tyle, że używali oni run. Takich analogii w historii możemy znaleźć więcej również z innych kręgów kulturowych – w Korei zabroniono ludzi uczyć czytać i pisać a używanie ludowego pisma karane było śmiercią ponieważ piśmienny lud zbyt łatwo się organizował przeciw tyrani władzy. Tak samo było u nas.

Jedną z rzeczy jaką wiemy od kronikarzy jest to, że kapłani Wenedzko – Słowiańscy dysponowali 100% skutecznym darem prekognicji, jasnowidzenia - podobnie jak Scytyjscy szamani – ci ostatni znani byli również ze swoich wyjątkowych zdolności uzdrawiania i wiedzy medycznej.

Z zachowanych tytułów ksiąg jak i ludowej wiedzy nie możemy mieć wątpliwości, że również Wenedzko – Słowiańscy kapłani oprócz daru jasnowidzenia byli biegłymi uzdrowicielami znającymi różne metody leczenia w tym biegli w ziołolecznictwie jak i w innych dziedzinach wiedzy, którą służyli wszystkim, zaś świątynie były miejscami gdzie kształcono uzdolnionych kandydatów o odpowiednich zdolnościach w tych wszystkich dziedzinach.

To również nie było niczym wyjątkowym w starożytnych kulturach dopóki chrześcijaństwo nie cofnęło ludzkości w rozwoju do poziomu barbarzyństwa – jednak w innych kulturach kapłani i ich wiedza była dostępna zazwyczaj tylko dla elity, u Wenedów zaś kapłani służyli każdemu ponieważ wszyscy byli elitą w niehierarchicznym społeczeństwie i na tym również polegała wyjątkowość ich religii.

Wróćmy jednak do początków, czyli Kraka. Mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem (ur. ok. 1160 zm. 8 marca 1223 ) błogosławiony Kościoła rzymskokatolickiego, erudyta min. w latach 1167-1185 studiował nauki wyzwolone i prawo w Paryżu lub Bolonii. W 1215 roku był jednym z ojców soborowych na IV Soborze Laterańskim. Na polecenie księcia Kazimierza II Sprawiedliwego spisał po łacinie liczące cztery księgi dzieło pt. Kronika Polska, które stanowi główne, źródło historii dziejów Polski. Był pierwszym rzeczywistym uczonym wśród naszych kronikarzy, miał też dostęp do licznych źródeł z których zapewne wiele nie dotrwało do naszych czasów. Z dociekliwością prawdziwego uczonego próbuje umieścić naszą historię w kontekście historii starożytnej zasługuje więc na szczególny szacunek zaś jego dywagacje nawet jeśli nie ścisłe i niepewne chociażby przez wzgląd na dostęp do źródeł i niepospolity intelekt zasługują na większą uwagę i wiarygodność niż dywagacje współczesnych historyków. Umiejscawia on panowanie Kraka ok III – IV w.pne.

Najstarsze źródła pisane wymieniające ludy zamieszkujące nasze tereny które, pochodzą z I w. n.e. będące dziełem starożytnych historyków i geografów greckich i rzymskich. Wspominają oni mianowicie o ludzie Wenedów (Venedi) lub Wenetów (Venethi), zamieszkującym m.in. tereny identyfikowane z obszarem dzisiejszej Polski. Tacyt w dziele Germania wymienia Wenetów wśród mieszkańców wschodniej Europy (na wschód od Wisły), Pliniusz Starszy w dziele Historia naturalna wymienia Wenedów jako zamieszkujących tereny pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym. W II w. Ptolemeusz z Aleksandrii w dziele Geographia wymienia Wenedów jako zamieszkujących Sarmację, w pobliżu Zatoki Wendyjskiej (utożsamianej z Zatoką Gdańską) i na wschód od rzeki Wistuli (Wisły).

Jordanes (VI wiek) - historyk i kronikarz gocki. Nadworny pisarz gockiego króla Gunthigisa napisał ok. 551 r, że Wenetowie, Antowie i Sklawinowie lub Sklawenowie wszyscy wcześniej zwani byli Wenetami a teraz rozpadli się na te trzy ludy, choć w istocie są tym samym.

Niektórzy przyjmują iż rozpad Wenetów jest tym okresem kiedy panował Krak. Niezależnie jednak czy przyjmiemy, za Mistrzem Wincentym okres panowania Kraka ok 300r pne czy też ok. 500r.ne (choć ta ostatnia data ta wydaje się o wiele zbyt późna z wielu względów)  To znając imiona władców od Kraka do Mieszka nawet zakładając, że wszyscy byli wyjątkowo długowieczni i jurni więc płodzili swoich następców w podeszłym wieku to jakby nie liczyć wychodzi, że Wanda córka Kraka musiała by panować przez co najmniej kilka pokoleń – jak to wytłumaczyć?

Otóż wbrew pozorom wytłumaczenie jest bardzo proste. Otóż po śmierci pierwszego króla kapłana Kraka i jego synów Wenetami przez wieki władały Królowe Kapłanki. Fakt ten niezbicie potwierdza kronika Kosmasa jak i wiele innych legend oraz kronikarskich zapisów. Uderza fakt podobieństwa w opowieści Kosmasa i Herodota dotyczący związku wojowników z Amazonkami, który to związek dał początek naszym przodkom u Kosmasa i Sarmatom u Herodota tak więc zgodnie z tym należało by utożsamić naszych przodków z Sarmatami powstałymi ze związku Amazonek i Scytów gdzieś przed III w pne. W świetle współczesnych badań nie może to dziwić, można tylko dywagować czy to Sarmaci zasymilowali się z miejscową starszą spokrewnioną z nimi ludnością czy też sami odegrali jakąś większą rolę – nie ma to jednak większego znaczenia dla historii Kraka poza tym iż już znacznie wcześniej przed Krakiem kobiety odgrywały tu dużą rolę więc Królowe nie były niczym niezwykłym.

Przechodząc do samego Kraka to Kosmas z najwyższym obrzydzeniem pisze, że faktycznie po śmierci Kraka władczyniami były jego córki. Wymienia tu Libuszę jako władczynię, najmłodszą córkę Kroka, siostrę Tetki i Kazi.

„Po śmierci Kroka na władczynię obrano jego najmłodszą córkę, gdyż według Kosmasa była roztropniejsza od swoich sióstr i posiadała dar wieszczy. Założyła gród Libušín. Kosmas opisał Libuszę jako wspaniałą władczynię, prawą, przezorną i dobrą dla poddanych. Szczęśliwe rządy Libuszy trwały do czasu gdy miedzy dwoma możnymi doszło do sporu o granice posiadłości. Po rozsądzeniu sprawy na korzyść jednego z nich, drugi ostro zaprotestował przeciwko rządom kobiety. Urażona Libusza wskazała swoim poddanym wieś Stadice nad rzeką Bíliną, gdzie mieli znaleźć męża dla niej i władcę dla siebie. Wysłańcy odnaleźli tam Przemysła Oracza, który poślubił Libuszę i rządził wraz z nią Czechami, ustanawiając prawa dla kraju.(...)

Żyjący w XVI wieku czeski kronikarz Václav Hájek z Libočan obliczył obranie przez Czechów Libuszy na sędziego w 710 roku a jej zgon na 735 rok.” (wiki)

Mamy więc w sumie cztery córki Kraka Wandę, Libuszę, Tetkę i Kazi – tyle tylko, że nawet jeśli Krak żył później niż podaje mistrz Wincenty czyli ok roku 500 a Libusza jego najmłodsza córka dożyła roku 735 to coś to za duża rozpiętość czasowa. Kiedy jednak stwierdzenie „najmłodsza córka Kraka” zrozumiemy jako najmłodsza czyli ostatnia z Królowych Kapłanek to wszystko zaczyna nabierać sensu i jasności.

Przyjmując za dobrą monetę wyliczenia Hájeka mamy rok 735 jako datę końca rządów ostatniej z Królowych Kapłanek - duchowych córek Kraka - i początek rządów królów. Do tej daty można sensownie uszeregować poszczególnych królów wymienionych przez Mistrza Wincentego. Tym niemniej okres świetności i pokoju Wenetów należy umiejscowić od Kraka do ostatniej królowej Kapłanki po której następuje okres stopniowego upadku Wenetów. Chcąc więc się czegoś dowiedzieć o doskonalej religii naszych przodków musielibyśmy sięgnąć do okresu między 300 (albo i wcześniejszym) a 700 roku ne. Kłopot w tym, że brak źródeł. Możemy więc się oprzeć tylko na wzmiankach Kosmasa i Mistrza Wincentego.

Krak pierwszy król Kapłan posiadał moc przekonywania ludzi i zjednywania sobie ich serc. Jego następczyni pierwsza Królowa Kapłanka również posiadała moc zjednywania serc ludzi jak i władania żywiołami. Ostatnia Królowa Kapłanka Libusza posiadała moc jasnowidzenia z której przez następne kilkaset lat słynęli kapłani Retry jak i Arkony. Pozostałe duchowe córki Kraka Królowe kapłanki również posiadały różne moce nadprzyrodzone o których z najwyższą wzgardą wyraża się klecha Kosmas nazywając je pogardliwie czarownicami. Tak więc od czasów Kraka, Królowie Kapłani służyli Wenetom nie tylko wiedzą, mądrością i dobrocią, ale również kapłańskimi mocami opiekując się swoim ludem by zapewnić mu dobrobyt i szczęście.

Rządy Królowych Kapłanek nie miały cienia autokratyzmu, opierały się na zaufaniu, oddaniu i miłości ludzi do Władczyń otoczonych głębokim szacunkiem. Królowe Kapłanki nie rozkazywały a tylko doradzały kiedy pytano je o radę, jednak w przypadku zagrożenia jak wskazuje historia Wandy stawały na czele Wenetów, ale nawet wówczas próbowały mediacji i pokojowego rozwiązania sporu wykorzystując swoje kapłańskie moce.

Ktoś mógłby powiedzieć iż system ten przypomina Buddyzm Tybetański gdzie władcami również przez wieki byli Królowie Kapłani – Dalajlamowie, przepełnieni głębokim współczuciem do wszystkich czujących istot, obdarzeni różnorakimi mocami Siddhi, gdzie świątynie – klasztory również były uniwersytetami, kultywującymi wiedzę tym niemniej również było by to chybione porównanie.

W Tybecie pod rządami Dalajlamów panował system feudalny, gdzie panowie uciskali biedotę i absolutnie nikt nie troszczył się o innych, zaś sam Dalajlama był tylko formalnie władcą w którego imieniu rządził rząd spośród możnych, reprezentujący tylko swoje interesy i interesy Gelugpy.

W klasztorach mogli się kształcić tylko ci, których było na to stać, zaś biedota w klasztorach mogła pełnić tylko najniższe funkcje – tak więc podobieństwo jest tylko pozorne.

Rzeczywistego podobieństwa można doszukać się tylko do Buddyjskiego mitycznego czystego królestwa Szambali – jednak o ile Szambalę wiąże się raczej z czystym wymiarem duchowym o tyle królestwo Wenetów istniało przez setki lat w jak najbardziej ziemskim wymiarze a ludzie żyli tu w szczęściu i radości. Owocem, spuścizną tego okresu była niezwykła i nie spotykana gdzie indziej prawość Słowian. Nawet wrogowie nienawidzący Słowian pisali o nich:

„(...) nie znajdziesz między nimi złodziei ani oszustów(...) Nie obawiają się żadnego podstępu, bo go sami nie uprawiają.(...)” Żywot św Ottona.

„„Nikt nie znał słowa „moje”, lecz na kształt życia mniszego mieli – „naszym” ustami, sercem i czynem ogłaszali. (…)” Kosmas

„Posiadają oni wiele cnót przyrodzonych. Są bowiem nadmiernie gościnni, a rodzicom swoim nadzwyczajna cześć wyrządzają. Nie ma też ani jednego ubogiego ani żebraka między nimi. Skoro bowiem którego choroba osłabi, lub starość sił pozbawi, oddają go pod opiekę spadkobiercy, a ten z największą ludzkością o niego ma staranie (…) nie masz w świecie gościnniejszego narodu od Słowian.” Helmold

„Co do obyczajów i gościnności nie znalazłbyś narodu, który by zacniejszym był i dobrotliwszym.”

Adam z Bremy

Lew Mądry oprócz innych cnót słowiańskich wymienia wierność i wstydliwość niewiast słowiańskich w której celują, oraz niezwykle, ludzki stosunek do jeńców, którym po odsłużonym okresie Słowianie pozwalają zostać wśród siebie jako równym lub wracać do swoich jeśli taka ich wola.

Prokop pisze „Prosty ich umysł nie zna złości ni fałszu”.

Doskonała religia Wenetów wydała jak widać doskonałe owoce, czyli lud szczery niż znający kłamstwa ni fałszu, chciwości czy oszustwa. Lud dobrotliwy, troszczący się o siebie gdzie nie znana była bieda czy niedostatek, gdzie każdy zawsze mógł liczyć na innych nie troszcząc się o siebie. Lud pełen radości, otwartości, gościnności zarazem niezwykle silny i odważny wypełniony dobrocią dla innych nie tolerującym fałszu, niesprawiedliwości i egoizmu, wiodący szczęśliwe dostatnie życie. To dala naszym przodkom ich doskonała religia będąca czystym dobrem i mądrością. To za tym tęsknili Lucice tworząc swój Święty Związek Wielecki pragnąc powrotu czasów gdy władali święci Królowie Kapłani wykorzystujący swą mądrość i moce dla dobra ludzi.

Dziś mówi się o powrocie do Słowiańskich korzeni, Słowiańskiej religii, szuka się imion Dobrych Bogów i próbuje odtwarzać obrzędy. Wielkość Wenetów i ich złoty wiek nie wynikał jednak z imion Dobrych Bogów czy radosnych obrzędów i nie to stanowiło o istocie ich religii. Tą istotą był czysty altruizm, dobroć i oddanie kapłanów dla ich ludu. Czysta prawość, dobroć i szczerość wypełniająca ich serca, troska o innych jako fundament religii.

Wspaniali kapłani ze swoimi mocami służącymi innym odeszli w przeszłość, egoizm wypełnił nasze serca a kłamstwo i fałsz stały się chlebem powszednim tak jak i pragnienie dóbr materialnych czy egoistyczna troska tylko o siebie. Nie zmienią tego odtwarzane obrzędy, stroje czy ceremonie. Dopóki w nas nie zaczną się budzić Wenedzkie przymioty, dopóki nie odrzucimy bezwzględnie jakiegokolwiek fałszu czy nieszczerości, którymi obcy zatruli nasze dusze, nie obudzimy troski o innych i poczucia wspólnoty, dopóki nie stanie się fundamentem to co ustanowił Krak: „sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja najbardziej temu, co może najmniej.” Nie mam mowy o rzeczywistym powrocie do Słowiańskich korzeni ani naszej dawnej religii.

Tę dawną religię każdy Weneta – Słowianin ma w sercu i nie potrzebuje do tego odtwarzanych obrzędów ani nawet imion Dobrych Bogów. Jedyne czego potrzebuje to odwaga i determinacja by za nią podążyć odrzucając fałsz i egoizm by troszczyć się o innych, wracając do naszych rzeczywistych korzeni i dopiero wówczas może dostrzec i zrozumieć naszą prawdziwą dawną religię a wraz z nią powróci złoty wiek – czego sobie i wszystkim życzę :-)
 

dragonblue : :
gru 16 2017 Historia Polski od prapoczątków na podstawie...
Komentarze: 0

Kronika Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem jest najstarszą zachowaną Polską kroniką mówiącą o naszych prapoczątkach i jako taka jest najbardziej wiarygodna również przez wzgląd na osobę autora. O Polsce przedpiastowskiej nie podaje on wiele szczegółów wyraźnie jednak zaznacza jej początki i wymienia dwie wielkie przedpiastowskie dynastie i ich dokonania. Nie pisał on swojej kroniki lekko ani ku uciesze sponsorów, starał się pisać lakonicznie notując tylko to co usłyszał od czcigodnych starców więc nie ma tego dużo. Poniżej jest próba streszczenia naszej dawnej historii przekazanej przez Mistrza Wincentego.

Dziś łatwo i bardzo płytko krytykujemy przekaz Mistrza Wincentego mówiąc: „legendy”. Nie zastanawiając się jak poważną sprawą dla szanowanego biskupa w średniowieczu było przekazanie czegoś dotyczącego przedchrześcijańskiej przeszłości i okazanie temu szacunku. Wystarczy spojrzeć do innych kronik z tego okresu np. Kosmasa czy Nestora aby przekonać się jak nie do pomyślenia było to dla innych chrześcijańskich duchownych, przesiąkniętych nienawiścią do wszystkiego co pogańskie i jakiej odwagi, prawości i pewności tego co się przekazuje wymagało to od mistrza Wincentego. Pokazuje to jak wielkiego formatu był człowiekiem by się na to zdobyć przekraczając ograniczenia swojej epoki.
Potrafił przekroczyć w imię prawdy nie tylko wpajaną mu od dziecka nienawiść i pogardę dla wszystkiego co pogańskie, ale również pogardę do kobiet. Aby dostrzec wielkość ducha tego człowieka wystarczy porównać jego opis córki Kraka z analogicznym opisem Kosmasa aby skłonić się z szacunkiem przed tym wielkim człowiekiem, którego mądrość i prawość nakazywała mu z głęboką czcią i szacunkiem przekazać to co godne było szacunku niezależnie od pochodzenia. Trzeba by być człowiekiem o wyjątkowo ograniczonym umyśle i zatwardziałym sercu by tego nie docenić i nie oddać należnego hołdu temu wybitnemu uczonemu i człowiekowi.

1. Początki Polski:

Kronika Mistrza Wincentego rozpoczyna się słowami:
„była, była ongi cnota tej rzeczypospolitej, którą senatorowie niby jakoweś świeczniki niebieskieopromienili nie zapisaniem pergaminowych kart wprawdzie, ale najświetniejszych czynów blaskiem."
Dalej Mistrz Wincenty pisze, że mówili o tym tak znakomici i godni mężowie jak arcybiskup gnieźnieński Jan i biskup Krakowski Mateusz a suchość jego książki nie jest w stanie tego oddać. Książka ta nie jest artystycznym wychwalaniem przeszłości, ale suchym opisaniem faktów mającym przedstawić dzieje naszych ojców. Podejmuje się tego dzieła z obowiązku, choć nie czuje się na siłach i prosi o wyrozumiałość czytelników. Tekst oparty jest na opowiadaniach ze wszech miar prawdomównych starców, dlatego niegodnym było by to przemilczeć.

„Żyła tu niegdyś nieprzeliczona moc ludzi, którzy tak niezmiennie królestwo cenili sobie (...) siła dojrzałej odwagi była ich żywiołem, iż poza wielkodusznością nic nie uważali za wielkie i przyrostowi swej dzielności nigdy nie stawiali granic. (...) Podbili bowiem pod swe panowanie nie tylko wszystkie ludy z tej strony morza mieszkające, lecz także wyspy Duńskie. (...) Wieść również głosi, że wtedy Galowie (Celtowie) zagarnęli rządy na całym prawie świecie. Nasze zastępy w licznych walkach wybiły wiele ich tysięcy. Pozostałych długi czas udręczonych nasi nasi skłonili do zawarcia przymierza, tak, że jeśliby coś bądź losem bądź męstwem zyskali coś u obcych jednym i drugim równy miał przypaść udział. Galom więc przypadła cała Grecja naszym zaś przybyły ziemie ciągnące się z jednej strony aż do kraju Partów, z drugiej aż do Bułgarii z trzeciej do granic Karyntii.”

(Galowie - https://pl.wikipedia.org/wiki/Galowie
„Kolejny etap ekspansji zapoczątkowanej w IV wieku p.n.e. skierowany był na południe i południowy wschód. Celtowie pod wodzą Brennusa przekroczyli Alpy i dotarli na Półwysep Apeniński, szybko opanowując ziemie Etrusków (Galia Przedalpejska, Gallia Cisalpina). Podczas tej wyprawy Rzymianie i Celtowie początkowo współdziałali ze sobą. Według zapisów Liwiusza, Rzymianie zaniepokojeni sukcesami militarnymi Celtów, wzięli udział w walkach po stronie Etrusków. Celtowie w odwecie pomaszerowali na Rzym, pokonali rzymian w bitwie nad Alią (390 p.n.e.). Kapitol, zgodnie z legendą, ocalił alarm wszczęty przez gęsi.
W północnej Italii Celtowie założyli takie miasta jak Mediolanum (dzisiejszy Mediolan), na miejscu etruskiego Melpum, Bergamo, Brescię, Weronę, Bolonię[8].
Jakiś odłam Celtów dotarł do południowej Italii, gdzie Dion z Syrakuz wziął ich na służbę, jako najemników[9].
Bałkany[edytuj kod]
W IV wieku p.n.e. plemiona celtyckie zasiedliły Bałkany. W 334 p.n.e. Aleksander Wielki zawarł z Celtami sojusz (przed swoją wyprawą do Persji).
W 280 p.n.e. Celtowie pod wodzą Brennusa najechali na Trację, Macedonię i Ilirię, a w 279 p.n.e. i Tessalię i Grecję, gdzie Ateńczycy próbowali ich zatrzymać w Wąwozie Termopile, a następnie zaatakowali Delfy łupiąc zgromadzone tam skarby.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Celtowie
Opis z kroniki dotycz więc czasów ok. III do V w,p.n.e
Kraj nasz sięgnął wówczas od Alp po morze kaspijskie co jest istotne w świetle późniejszej historii.
Kraj Partów leżał na północ od morza Kaspijskiego, Karyntia https://pl.wikipedia.org/wiki/Karyntia Stara Bułgaria https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Bułgaria.)

„Galowie . (...) zająwszy Rzym spalili go . (...) Dlatego to Grakach (Krak), powracając z Karyntii, jako że miał dar wypowiadania głębokich myśli, zwołuje na wiec całą gromadę, twarze wszystkich ku sobie zwraca, wszystkich życzliwość pozyskuje, u wszystkich posłuszeństwo sobie jedna. . (...) obiecuje, że jeśli go wybiorą, to nie królem będzie, lecz wspólnikiem królestwa. Wierzy iż zrodzon nie sobie jest lecz światu. Wszyscy przeto pozdrawiają go jako króla. . (...) Albowiem albowiem przed nim wolność musiała ulegać niewoli, a słuszność postępować krok w krok za niesprawiedliwością. (...) odtąd . (...) Sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja najbardziej temu, co może najmniej.”

(potwierdzenie tej historii znajdujemy u Al. Masudiego https://pl.wikipedia.org/wiki/Al-Masudi ''Przed obecną epoką [tzn. Przed rokiem 336 tj. 947/8 n.e.] był król, który zebrał innych królów i którego słuchały wszystkie ich plemiona. Nosił on pospolite imię Madżik, które nadaje się każdemu ich władcy'' Wspomina również iż był on mędrcem i poświęcił mu kilka ustępów, niestety nie jest przetłumaczony na język polski. „Łąki złota są tylko skróconą wersją jednego z zaginionych dzieł Al-Masudiego. Zresztą on sam stwierdza, że w innych, wcześniejszych (dziś nie znanych nam) rozdziałach dokładniej przedstawia na przykład historię pogańskiego „mędrca”.
„W ubiegłych czasach zebrał ich razem pewien król, noszący tytuł Maha. Był on z ich plemienia zwanego Wolinan [lub: Wolinana], a to plemię jest wielce poważane wśród nich. Potem poróżnili się między sobą, tak że ustał u nich ład; a plemiona ich potworzyły oddzielne grupy, zaś nad każdym plemieniem ich zapanował król.''
Tak więc jak w każdym kraju za jego początek uznajmy wstąpienie na tron pierwszego króla, którym był opisany tu Krak i które to imię, jak wyjaśnia Al. Masudi nadawano kolejnym władcą co tłumaczy pojawianie się różnych Kraków w kronikach np. imię krak pojawia się w księdze Alfreda tego z Wessexu, wg Uphagena i Nugenta jest władcą Cracco, wymienionym w zachodnioeuropejskich rocznikach ok. 413 r.itd. Jeśli chodzi o czas w jakim to było to można tylko powiedzieć, że w okolicach II do V w. pne.
Ponieważ Celtowie na naszych terenach pojawiają się w połowie V pne a mogli się tu pojawiać tylko jako niewolnicy zaś Krak został królem po ostatecznym rozwiązaniu kwestii Celtyckiej, ale przed czasami Aleksandra Macedońskiego więc Polska musiała powstać gdzieś w tym okresie.)

2. Wczesne Dzieje

Po śmierci Kraka aby go uczcić wybudowano miasto Kraków i nie ukończono obrzędów pogrzebowych dopóki nie ukończono budowy. Po Kraku władzę przejmuje jego syn KrakII bratobójca za swe zbrodnie wygnany a po nim siostra Wanda:
„Tak wielka zaś miłość do zmarłego władcy ogarnęła senat możnych i cały lud, że jedynej jego dzieweczce, której imię było Wanda powierzyli rządy po ojcu. Ona tak dalece przewyższała wszystkich zarówno piękną postacią, jak powabem wdzięków, że sądziłbyś, iż natura obdarzając ją nie hojną, lecz rozrzutną była. Albowiem i najrozważniejsi z roztropnych zdumiewali się nad jej radami i najokrutniejsi spośród wrogów łagodnieli na jej widok.
Stąd gdy pewien tyran Alemański srożył się w zamiarze zniszczenia tego ludu, usiłując zagarnąć tron niby wolny, uległ raczej jakiemuś jej niesłychanemu urokowi niż przemocy oręża. Skoro tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw królową, nagle rażone zostało jakby jakimś promieniem słońca: wszyscy jakoby na jakiś rozkaz bóstwa wyzbywszy się wrogich uczuć odstąpili od walki; twierdzą, że uchylają się od świętokradztwa, nie od walki; nie boją się mówili człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat. Król ich, tknięty udręką miłości czy oburzenia, czy obojgiem rzecze:
„Wanda morzu, Wanda ziemi, obłokom niech rozkazuje, bogom nieśmiertelnym za swoich niech da się w ofierze, a ja za was o moi dostojnicy, uroczystą bogom podziemntm składam ofiarę, abyście tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu starzeli się po niewieścimi rządami!”.
Rzekł i na miecz dobyty rzuciwszy się ducha wyzionął. Życie zaś gniewne między cienie uchodzi ze skargą.
Od niej mówią, pochodzi ma nazwa rzeki Wandal (Wisła), ponieważ stanowiła środek jej królestwa, stąd wszyscy, którzy, podlegali jej władzy nazwani zostali Wandalami. Ponieważ nie chciała nikogo poślubić, a nawet dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa, bez następcy zeszła ze świata. I jeszcze długo po niej chwiało się państwo bez króla.”

Znajdujemy potwierdzenie tego u Kosmasa jak i u Tacyta:
„Upatrują oni we płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, długo od gminu jakoby za boginię mianą. Przed nią Aurynii i innym wielu podobnym cześć oddawano, nie z pochlebstwa wprawdzie lecz ani jeszcze przyznając, aby to jakie bóstwa były.”

Następnie znajdujemy w kronice opis zmagań naszych przodków z Aleksandrem Macedońskim, który zostaje pokonany podstępem a zwycięzca zostaje królem otrzymując imię Lestek czyli przebiegły w nagrodę za zwycięski fortel. Potem nadmienia się drugiego króla o tym imieniu który zdobył władzę podstępem, ale ten wyszedł i król został uśmiercony.
Pierwszy Lestek odznaczał się wielkimi przymiotami ducha i ciała a by pamiętać o swym pochodzeniu na tronie umieszczał łachmany. Jego syn również był wielkim władcą trzykrotnie pobił Juliusza Cezara jak i króla Partów Krassusa. „Rozkazywał Getom i Partom, a także krainom położonym poza Partami w końcu Juliusz Cezara sprzymierzył się z nim wydając zań siostrę Julię, która wniosła w posagu Bawarię i Serbię wzniosła miasta Lubusz i Lublin. Ich synem był Popiel. Z innych związków Lestek miał dwudziestu synów, tak więc podzielił królestwo między nich a Popiela ustanowił królem wszystkich.
„gromada braci jakby prześcigała się w okazywaniu mu miłości; odnosili się do niego z takim szacunkiem, z tak wielką życzliwością, że nawet obrali królem jego młodziutkiego syna, też jak ojciec Popiela.”
Niestety Popiel młodszy uległ podszeptom złej kobiety a i sam był rozpustny znany jest jako Popiel, którego zjadły myszy. Na tym władcy kończy się starożytna historia Polski jaką przekazuje nam za szlachetnymi starcami Mistrz Wincenty w księdze pierwszej.


Jak widać nie sposób tu ustalić chronologii, ani dokładnych dat. Możemy na podstawie tego opisu wysnuć tylko wniosek, że po wspaniałym twórcy naszego państwa Kraku, krótko władcą był jego syn również Krak, potem panowała cudowna Wanda a po niej panowało bezkrólewie. Potem władzę przejął Lestek pierwszy, po walce z Aleksandrem Macedońskim zaś jego potomek zmagał się z Juliuszem Cezarem. Ponieważ jednak Aleksander Macedoński zmarł w 323 p.n.e zaś Juliusz Cezar dopiero około 60 pne zaczął sprawować władzę a więc upłynęło ok. 250lat więc Lestek młodszy musiał być nie synem, ale co najmniej praprawnukiem Lestka pierwszego. Podobny rozrzut dzieli Popilela pierwszego od ostatniego więc musi tu chodzić o dwie dynastie Lestków i Popielidów zapewne starcy mówili tylko o najwybitniejszych przedstawicielach owych dynastii inni którzy nie wykazali się wielkimi przymiotami zostali pominięci i zapomniani stąd i chronologii ustalić nie sposób.

Warto to porównać z kroniką Kosmasa, która opisuje tę samą historię Kraka i jego córki władczyni zaś historia Lestka pierwszego ma analogie do Przemysła założyciela dynastii. Obie historie muszą być prawdziwe i odnoszą się do tych samych wydarzeń nawzajem się uzupełniając tym niemniej i tak nie sposób określić dokładnej chronologii na ich podstawie. Wiele zdaje się wyjaśniać Tacytem pisząc: „Upatrują oni we płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, długo od gminu jakoby za boginię mianą. Przed nią Aurynii i innym wielu podobnym cześć oddawano, nie z pochlebstwa wprawdzie lecz ani jeszcze przyznając, aby to jakie bóstwa były.” Gdzie jasno przekazuje, że powiedzmy „Żyjące Boginie” jakimi była Wanda, Libusza, Aurynii i inne tak jak pisze Mistrz Wincenty władały radą i swoimi przymiotami jednak tron królewski Kraka był pusty, albo też zasiadali na nim jacyś władcy. Tacyt podaje, że było ich wiele do jego czasów zaś czasy pierwszego Kraka to czasy kilkaset lat przed Tacytem więc musiały One cały czas być przynajmniej w okresie bezkrólewia i panowania pierwszej dynastii w czasach Aleksandra Macedońskiego. W całym tym okresie był wiec praktycznie do czasów Mieszka, duży wpływ mieli również na ludność kapłani jak i „Żyjące Boginie” z kolei w kronice Nestora czytamy o „Żyjących Bogach” więc tradycja ta przetrwała bardzo długo sporo ponad tysiąc lat od Tacyta do Nestora. „Żyjące Boginie” panowały cały czas nad sercami, zaś królowie zajmowali się wojaczką – tak przynajmniej było do ostatniego Popiela a wysoce prawdopodobne, że i za pierwszych Piastów choć wiele wskazuje iż za Piastów wiele się zmieniło w naszym kraju.

Podsumowanie pradziejów Polski przedstawionych przez Mistrza Wincentego:
Założycielem Polski był Krak pierwszy władca Polski, który wszystkich zjednoczył i ustanowił dobre obyczaje ok. IV w. pne. Potem krótko władał jego syn wygnany za bratobójstwo, po którym tron pozostał pusty władzę zaś sprawowała córka Kraka „Żyjąca Bogini” Wanada.
Po wojnie z najeźdźcą Aleksandrem Wielkie, dzięki odparciu jego ataku królem zostaje wybrany Lestek I. Z kroniki nie wynika, że było to później, ale był jeszcze w okresie bezkrólewia jakiś inny Lestek oszust. Potomkiem Lestka I był Lestek młodszy, który walczył z Juliuszem Cezarem, ożenił się z jego siostrą i syn z tego małżeństwa był Popielem I, wymieniony jest też ostatni Popiel na którym ród wygasł, którego historia jest nam dobrze znana a po którym zaczęła rządzić dynastia Piastów.

Warto zwrócić uwagę, że w tej starej kronice nie ma słowa o Lechu, który pojawia się później i jest postacią mityczną sprzeczną z historią, którą poznajemy u Mistrza Wincentego. Polska zjednoczona przez Kraka rozciągała się od Alp, przez Austrię aż do Morza Kaspijskiego więc nie było mowy o żadnych Rusach czy Czechach Al. Masudi potwierdza, że przed 947r. n.e. Wszystkie ziemie od księstwa Obodrytów po Bułgarię miały jednego króla a potem rozpadły się na cztery królestwa i miały czterech królów Czech, Obodrytów, Polski i Bułgarii – nie wspomina nic o Rusi. Legenda o Lechu musiała więc powstać w o wiele późniejszym okresie, szczególnie, że wiąże się ją z Gnieznem, które wzniesiono za czasów Mieszka i jego ojca.

Księga Druga Wczesna Dynastia Piastów

Pierwszym władcą z dynastii Piastów był Siemowit syn Piasta i Rzepicy. W dzień postrzyżyn Siemowita przybyło duch gości, których nie przyjął zepsuty ostatni Popiel. Niewątpliwie był to Bóg Dobrogost z towarzyszem, który nagradzał łaskami dobrych gospodarzy co go przyjęli i niepowodzeniem tych co uchybili świętemu obyczajowi gościnności. Bóg dokonał tam wielu Cudów i naznaczył wielkością Siemowita. Tu Mistrz Wincenty wyjaśnia znaczenie podstrzyżyn czyli adopcji i wyjaśnia dlaczego mimo iż to pogański obyczaj jest godny szacunku i uznania: „Niezbożną bowiem rzeczą jest nie czcić tego, co rozum ustanowił, co ma we czci bogobojny obyczaj przodków.”

„Po Siemowicie następuje syn Lestek VI, po Lestku zaś syn jego Siemomysł. (...) Z Siemomysła zaś rodzi się ów sławny Mieszko (...)” Tu następują opisy władców i ich dokonań od Mieszka.
Mamy więc czterech dobrze znanych władców od obalenia ostatniego Popiela:
1. Siemowit
2. Lestek VI
3. Siemomysł
4. Mieszko

Jak wiemy Mieszko rządził około 30 lat od 960 roku zakładając, ze jego przodkowie podobnie długo sprawowali władzę mamy około 100 letni okres rządów dynastii Piastów po obaleniu ostatniego Popiela z tym, że nie wiemy ile czasu upłynęło od obalenia Popiela do objęcia władzy przez Siemowita więc możemy tylko z ogromnym przybliżeniem zakładać, że ostatni Popiel rządził gdzieś w IX w.n.e. tak więc wynikało by z całości iż dynastia Popielidów władała nieprzerwanie około 800lat a po jej upadku dawna Polska rozpadła się na cztery królestwa i Święty Związek Wieletów a co było dalej to już wiadomo.

Na końcu warto zaznaczyć, że wiele innych źródeł potwierdza rzetelność naszej prehistorii przekazanej przez Mistrza Wincentego w przeciwieństwie do wykoncypowanych prehistorii przez innych późniejszych autorów, którzy kierując się różnymi pobudkami sami zmyślali lub koncypowali sobie pewne rzeczy. Tę prehistorię, którą przekazał nam Mistrz Wicenty, który był uczonym erudytą i wyjątkowo prawym człowiekiem a przy tym biskupem nie miał powodów by cokolwiek koloryzować o pogańskiej przeszłości, jednak nie odrzucał jej gdyż jak mądrze napisał: „Niezbożną bowiem rzeczą jest nie czcić tego, co rozum ustanowił, co ma we czci bogobojny obyczaj przodków.”

Warto spojrzeć bliżej na założyciela naszego państwa Kraka. Otóż to iż nasi przodkowie łączyli się pod wspólnym wodzem w przypadku zagrożenia było zwyczajną praktyką, nie ma też nic niezwykłego w fakcie, że okryty sławą wódz cieszący się powszechnym szacunkiem mógł zachować wpływy i cieszyć się powszechnym mirem aż do końca swego życia tworząc coś na kształt imperium, Historia zna wiele takich przykładów na mniejszą i większą skalę czego największym przykładem może być Atylla, jednak takie imperia zazwyczaj kończyły żywot wraz z żywotem wodza. Tak więc Krak nie był tylko wielkim wodzem, który zdobył wpływy dzięki swym zasługom na wojnach lecz był kimś znacznie większym.

Jak przekazuje Mistrz Wincenty Krak miał dar wypowiadania głębokich myśli, nie królem został, lecz wspólnikiem królestwa, był zrodzon nie sobie jest lecz światu. „Albowiem przed nim wolność albowiem przed nim wolność musiała ulegać niewoli, a słuszność postępować krok w krok za niesprawiedliwością. (...) odtąd . (...) Sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja najbardziej temu, co może najmniej.”

Krak nie był więc władcą narzucającym komuś swoją władzę, ale wielkim nauczycielem, mędrcem, przywódcą duchowym, który stworzył wielką ideę dobrego, prawego życia dla dobra wszystkich i to przyjęcie tej idei ustanowiło go władcą i stworzyło jego lud. Możemy go przyrównać do twórców wielkich religii tych czasów, Lao Tsy, Konfucjusza, Buddy, którzy stworzyli doskonałe idee, które szybko rozprzestrzeniły się zmieniając świat na lepsze. W przeciwieństwie do tych słynnych nauczycieli ludzkości Krak był równocześnie okrytym sławą wodzem, przywódcą w okresie zagrożenia, bohaterem wszystkich dlatego Jego nauki szybko rozprzestrzeniły się i uległy urzeczywistnieniu. Królestwo Kraka to nie był twór stworzony siłą i utrzymywany siłą to była nowa wspaniała ideologia i dobry, prawy sposób życia, który przyjęli nasi przodkowie. Opierając się na świadectwie Al. Masudiego musimy uznać Kraka za mędrca czy twórcę czegoś w rodzaju nowej religii która zjednoczyła narody czyniąc je jednością i która promieniowała przez tysiąclecia zadziwiając wszystkich, którzy stykali się z naszymi przodkami. Al. Masudi wręcz przekazuje, że Krak wyrwał naszych przodków z pogaństwa dając im prawdziwą religię. W ustach wyznawcy Islamu oznacza to religię objawioną zaś Kraka czyni jednego z proroków na miarę Mahometa co jest wyrazem najwyższego uznania i podziwu.

To iż Krak był naszym duchowym ojcem, kimś nieporównywalnie większym od zwykłego władcy potwierdza historia Jego córek, następczyń. Napisałem córek ponieważ w kronice Kosmasa jest mowa nie o jednej a o trzech córkach Kraka.
Mistrz Wincenty napisał: „Tak wielka zaś miłość do zmarłego władcy ogarnęła senat możnych i cały lud, że jedynej jego dzieweczce, której imię było Wanda powierzyli rządy po ojcu.”
Kiedy Krak odszedł cały lud poczuł się osierocony utraciwszy duchowego przewodnika i czuł się zagubiony, gorąco pragnąc by ktoś kontynuował Jego nauki i dzieło i tym kimś był nie byle kto tylko Żyjąca Bogini, ucieleśnienie mądrości, cnoty i mocy o czym jasno pisze Mistrz Wincenty: „Skoro tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw królową, nagle rażone zostało jakby jakimś promieniem słońca: wszyscy jakoby na jakiś rozkaz bóstwa wyzbywszy się wrogich uczuć odstąpili od walki; twierdzą, że uchylają się od świętokradztwa, nie od walki; nie boją się mówili człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat.(...) Wanda morzu, Wanda ziemi, obłokom niech rozkazuje.”
Tacyt opisując kilkaset lat później naszych przodków napisał: „Upatrują oni we płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, długo od gminu jakoby za boginię mianą. Przed nią Aurynii i innym wielu podobnym cześć oddawano, nie z pochlebstwa wprawdzie lecz ani jeszcze przyznając, aby to jakie bóstwa były.”
Kosmas pisząc o córkach Kraka daje upust swej chrześcijańskiej nienawiści i pogardzie dla kobiet jasno przyznaje iż wszystkie one obdarzone były nadludzkimi mocami co do dziś znajduje odzwierciedlenie w porzekadłach. Kosmas również, nie ukrywa, że od Kraka władczyniami, rozsądzającymi spory były kobiety, przedstawia swoją wersję przekazania władzy królom, zgodną z chrześcijańskim światopoglądem pisząc, że wstyd było przed europą, że rządzą kobiety i dlatego lud miał zażądać władcy mężczyzny na co ostania Żyjąca Bogini miała się zgodzić, aczkolwiek powiedziała, że nie wyjdzie to nikomu na dobre :-)

Wersja Kosmasa jest typowo chrześcijańska i nieprzekonująca, szczególnie, że opisywana przezeń historia wydarzyła się w czasach przedchrześcijańskich. Historia przedstawiona przez Mistrza Wincentego mówiąca iż władcę powoływano w związku z militarnym zagrożeniem jest zgodna z prawdą. Mówi również o wiele więcej a mianowicie to, że władzę sprawowano wspólnie aż do czasu ostatniego Popiela, który chciał przejąć całą władzę i w tym celu wymordował wszystkich krewnych za co sam jak i jego ród zapłacił najwyższą cenę zaś władzę przejął dowódca wojskowy Siemowit założyciel dynastii Piastów.

Kronika Wielkopolska wspominając o dynastii Lestków wyraźnie podkreśla, że różni Lestowie przynajmniej z tych pierwszych nie byli ze sobą spokrewnieni tylko w ten czy inny sposób byli wybierani nie mamy tu więc władzy dziedzicznej. Wszystkie kroniki podkreślają, że pierwsi królowie przy tronie trzymali łachmany by nie zapominali o swym nędznym pochodzeniu. Natomiast jeśli chodzi o dynastię Popielidów kronika mówi o dziedzicznej władzy co według Kosmasa zaczęło się od wyjścia ostatniej córki Kraka Libuszy za Oracza, który został założycielem dynastii.

Z kolei rządy pierwszych Piastów to nieustanne walki o odzyskanie odpadających od królestwa części toczonych ze zmiennym powodzeniem co niezbicie dowodzi, że nie wszyscy o ile nie większość prowincji dawnego królestwa nie uznały nowej dynastii. Al. Masudi podaje, że królestwo rozpadło się na cztery i miało czterech królów; Polski, Czech, Bułgarów i Obodrytów, z historii wiemy, że były jeszcze inne prowincje do których roszczono sobie prawa z których najpotężniejszym był Święty Związek Wieletów. Co ciekawe Al. Masudi nic nie wspomina o jakimkolwiek zwierzchnictwie nad ziemiami Rusi co świadczy o tym iż musiały one odpaść o wiele wcześniej. Jordanes pisze iż dawni Wenetowie rozpadli się na trzy grupy Wenetów, Antów i Sklawinów i nastąpiło to ok. 5 w. n. e.

Wenetowie to lud Wenedy (Wandy, Wendy jak i Wisły) i jak wiemy od Mistrza Wincentego tak się nazwali nasi przodkowie na cześć córki Kraka czyli Żyjącej Bogini. Byli jednym ludem od Kraka i zasiedlali ogromne terytorium. Po rozpadzie Sklaweni, Antowie nie uznawali żadnego władcy, natomiast do czasów Nestora „Żyjący Bogowie” władali tam sercami ludu o czym nie znajdujemy już żadnej wzmianki na zachodzie w czasach Piastów, aczkolwiek kapłani odgrywają tam znaczącą rolę. Jednak Piastowie to późniejsze czasy więc wysoce prawdopodobne jest iż podział Wenetów nastąpił wraz z pojawieniem się dziedzicznej władzy Popilelidów i co z tego wynika, dziedziczna władza pojawiła się ok. V w.n.e. a nie jak chcą niektórzy Czescy historycy dopiero ok. VII w.n.e.

Czy w takiej sytuacji możemy się uważać za kontynuatorów Kraka czy bardziej kontynuatorami byli ci, którzy się od nas oddzielili? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Krak wprowadził dobry sposób życia i był nauczycielem, opiekunem nie zaś władcą narzucającym cokolwiek poddanym, podobnie wyglądała sytuacja za jego duchowych córek, najwyraźniej wraz z nastaniem królów sytuacja uległa zmianie co doprowadziło do podziału Wenetów. Jak podaje Mistrz Wincenty za ostatnich Popielidów sytuacja wyglądała jeszcze gorzej zaś rządy pierwszych Piastów to pasmo wojen ze zbuntowanymi prowincjami co było zupełnym odejściem od tego co stworzył Krak. Już za Piastów zaczęły powracać czasy, które poprzedzały Kraka „przed nim wolność musiała ulegać niewoli, a słuszność postępować krok w krok za niesprawiedliwością” Jego nauka zaczęła zanikać, podobnie jak związana z nim tradycja dziś nie tylko „wolność musi ulegać niewoli, a słuszność postępować krok w krok za niesprawiedliwością”, ale wszystkie cnoty przodków z których słynęli jak prawdomówność, wolność od fałszu i chciwości, troska o innych i poczucie wspólnoty ulegają wykorzenieniu. Dziś wartościami są egoizm, chciwość, nieufność, brak skrupułów, umiejętność kłamania, hipokryzja i wrogość do innych – tylko te cechy są cenione i tylko one pozwalają odnieść sukces we współczesnym nowoczesnym społeczeństwie. W niepamięć odeszły czasy gdy nie uświadczyłbyś biednych a za bogatych uważano tych, którzy hojnością przewyższali innych. Teraz mamy wartości chrześcijańskie z których pierwszą jest hipokryzja dlatego słusznym jest mówienie, że mamy już korzenie chrześcijańskie a nie Wenedyjskie a tak naprawdę oznacza to, że utraciliśmy korzenie jak i wszystko to co czyniło naszych świętych przodków tym kim byli. Nie ma już wśród nas ucieleśnionych Bogiń i Bogów, których cnoty i mądrość prowadziły naszych przodków i nie można spodziewać się nowego Kraka, który wprowadził by nas ponownie na ścieżkę prawości budząc ponownie wrodzone światło cnoty w naszych sercach, dlatego zmuszeni jesteśmy żyć bez przeszłości jak i nadziei na przyszłość, każdy z osobna toczyć swoją beznadziejną walkę o przetrwanie jak opisał to nasz wielki wieszcz – nikt nie zna jego losu, ani zguby, to samoluby :-)
 

gru 16 2017 Czas Królowych Kapłanek
Komentarze: 0

Przynajmniej od czasów Herodota do Adama z Bremy kronikarze wskazywali na nasze ziemie jako na kraj Amazonek. Herodot wyjaśnia iż najdzielniejsi ze Scytów, którzy połączyli się z Amazonkami dając początek Sarmatom. Niemal identyczną opowieść znajdujemy w Kronice Kosmasa opisującej pradzieje Czechów – ta stara opowieść opisuje początek ludu naszych przodków a zarazem tłumaczy niezwykle wysoką pozycję kobiet w naszej jak i Sarmackiej kulturze. Pozycja ta była zupełnie odmienna niż w innych kulturach i nie chodzi tu tylko o fakt iż nasze przodkinie były wojowniczkami czy królowymi wszak również u Scytów znajdujemy zarówno wojowniczki jak i wielkie Królowe – pozycja kobiet u naszych bezpośrednich przodków była zupełnie wyjątkowa i niespotykana gdzie indziej. Kobiety w naszej kulturze były uważane za święte i zajmowały zupełnie wyjątkową pozycję. Jednym z pierwszych kronikarzy, który zwrócił na to uwagę aczkolwiek jego informacje były nieprecyzyjne i pochodziły z trzeciej ręki był Tacyt:

„Te miasta u nich najwierniej w przymierzach stoją, które w zakładzie szlachetne panny dają. Upatrują oni w płci żeńskiej coś świętego i proroczego; nie odrzucają rad ani nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, od ludu za Boginię mianą, przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa, ale za Boginie je uważano. (..) (..Niektórzy Izydzie pokłon oddają. (…) Zawierać Bogów w ścianach czy pod ludzkimi wizerunkami im się kłaniać mają za rzecz niegodną ich majestatu. Gaje im tylko i lasy poświęcają a odludne owe ustronia domem Bogów nazywają z poszanowaniem na nie patrzą. Żadnego narodu nie masz co by tak co by tak pilnie losów i wróżek słuchał. (…) Na powszechnej naradzie kapłan narodowy a na prywatnych schadzkach gospodarz gospodarz miejsca pomodliwszy się do Bogów i wejrzawszy w niebo (…) podług wyrażonego znaku tajemnice wykłada. (…) Schodzą się w dniach kiedy księżyc jest w pełni lub nowiu rozumiejąc, ze te pory są najpomyślniejsze do rady. Nie mierzą czasu dniami jako my, ale nocami. (…) Posag nie żona mężowi, ale mąż żonie daje. (…) Nie znają żartować z występków. (…) Żaden kraj z taką ludzkością gości nie przyjmuje.” /Tacyt/

Analogiczne opisy znajdujemy u znacznie późniejszych kronikarzy jak chociażby u Ibrahima czy najwybitniejszego arabskiego historyka Al Masudiego aż do Adama z Bremy co dowodzi, że prawie nic nie zmieniło się przez ponad tysiąc lat.

Już od Tacyta wiemy, że „Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, od ludu za Boginię mianą, przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa, ale za Boginie je uważano.” Jednak znacznie więcej możemy się dowiedzieć z późniejszych zachowanych kronik pisanych przez naszych kronikarzy. Kosmas z najwyższym obrzydzeniem pisze, że faktycznie po śmierci Kraka władczyniami były jego córki. Wymienia tu Libuszę jako władczynię, najmłodszą córkę Kroka, siostrę Tetki i Kazi.

„Po śmierci Kroka na władczynię obrano jego najmłodszą córkę, gdyż według Kosmasa była roztropniejsza od swoich sióstr i posiadała dar wieszczy. Założyła gród Libušín. Kosmas opisał Libuszę jako wspaniałą władczynię, prawą, przezorną i dobrą dla poddanych. Szczęśliwe rządy Libuszy trwały do czasu gdy miedzy dwoma możnymi doszło do sporu o granice posiadłości. Po rozsądzeniu sprawy na korzyść jednego z nich, drugi ostro zaprotestował przeciwko rządom kobiety. Urażona Libusza wskazała swoim poddanym wieś Stadice nad rzeką Bíliną, gdzie mieli znaleźć męża dla niej i władcę dla siebie. Wysłańcy odnaleźli tam Przemysła Oracza, który poślubił Libuszę i rządził wraz z nią ustanawiając prawa dla kraju.(…)”

Zdaniem czeskich historyków historia ta miała miejsce ok 350 lat przed narodzeniem Kosmasa tak więc pamięć o tych wydarzeniach musiała być jeszcze powszechna co tłumaczy fakt iż umieścił on ją w swej kronice mimo iż słynął z pomijania niewygodnych faktów. Będąc zagorzałym chrześcijaninem jak wszyscy ówcześni chrześcijańscy kronikarze przedstawiał fakty „prawomyślnie „ zgodnie z interesem kościoła i polityczną poprawnością, mimo to opisuje ostatnią władczynię zadziwiająco pozytywnie w przeciwieństwie do jej starszych sióstr na których daje upust swojej chrześcijańskiej nienawiści do kobiet - Tetce zarzuca, że zaprowadzała w Czechach wszelkie zabobony, przesądy i bałwochwalcze ceremonie - Kazi która słynęła jako czarodziejka, zielarka i lekarka, która miała zdolność odnajdywania przedmiotów co znalazło odbicie w przysłowiu: Tego nie potrafi zwrócić nawet sama Kazi – również nie potraktował dobrze. Tym niemniej w pamięci ludu wszystkie były czczone i szanowane.

Żyjący sto lat później Mistrz Wincenty zwany kadłubkiem w przeciwieństwie do Kosmasa był nie tylko wybitnym uczonym erudytą oraz ojcem soborowym, ale również słynął ze swojego obiektywizmu i naukowych poszukiwań. Pisząc swoją kronikę czerpał z istniejących w jego czasach znanych z różnych wzmianek kronik, które nie przetrwały nie odwołując się do niepewnych ludowych legend i opowieści. Od niego dowiadujemy się o Wandzie legendarnej władczyni otoczonej miłością ludu, przepięknej Bogini władającej żywiołami, której czarowi wszyscy się poddawali – przedstawia również szereg historycznych faktów z różnych źródeł, które znalazły potwierdzenie we współczesnych badaniach historycznych jak i archeologicznych. W swojej kronice Mistrz Wincenty nie może uwierzyć iż fakty te działy się przed naszą erą jak podawały dostępne mu źródła jednak nawet przytoczony powyżej cytat z Tacyta potwierdza iż Wanda uznawana za Boginię żyła około początków naszej ery a przed nią jak i po niej były inne.

Wszystko wskazuje iż to właśnie od imienia kobiety, żyjącej Bogini Wandy wziął nazwę jej lud zwany Wenetami znany od początków naszej ery do współczesności ludem tym byli nasi przodkowie i tak zwali nas praktycznie do współczesności nasi sąsiedzi zanim praktycznie teraz zastąpiono tę nazwę błędna nazwą Słowianie. Rzeczywiści Słowianie – Sklaweni byli ludem który ok 5 w.n.e. wyodrębnili się z Wenetów i wywędrowali na południe gdzie w większości zasymilowali się z tamtymi ludami my natomiast pozostaliśmy Wenetami.

Żyjąca Bogini Wanda było to coś nie do zaakceptowania przez chrześcijańskich kronikarzy, aczkolwiek nie było to niczym niezwykłym u naszych przodków – jak podaje Tacyt Wanda nie była pierwsza, aczkolwiek musiała być wyjątkowa nawet na tle innych żyjących Bogiń skoro od Jej imienia wziął nazwę nasz lud jak i fakt iż kolejne żyjące Boginie tytułowano Jej imieniem. Aby zrozumieć kim naprawdę były Żyjące Boginie Wandy nasze święte władczynie najlepiej przyjrzeć się do dziś istniejącej Tybetańskiej tradycji Tertonów. Tradycja ta uznaje iż Boskie istoty manifestują się w naszym świecie w ludzkiej formie by nauczać i pomagać ludziom. Narodzinom takich istot towarzyszą niezwykłe znaki a one same od wczesnego dzieciństwa objawiają niezwykłe duchowe moce i mądrość. Wyjątkowi Tertoni odradzają się raz po raz i w tradycji Tybetańskiej zachowują swoje imię - tytuł w kolejnych wcieleniach. Podobna tradycja istnieje do dziś w Hinduizmie zaś w przeszłości istniała w różnych kulturach również w naszej tradycji i co potwierdza Nestor była żywa przynajmniej na Rusi do XII w.

Wandy Boskie Królowe jak się je przedstawia i o których mówi się iż władały Wenetami (co najmniej od I w.n.e do początków VIII w (jak utrzymują czescy historycy) w istocie były takimi Boskimi Inkarnacjami, nauczycielkami obdarzonymi mądrością jak i duchowymi mocami. Nie były jednak tak naprawdę królowymi ponieważ społeczeństwo Wenetów nigdy nie było społeczeństwem hierarchicznym nawet wówczas kiedy rozpoczęło się władanie królów. Społeczeństwo Wenetów zawsze było jakbyśmy to dziś powiedzieli społeczeństwem demokratycznym o systemie demokracji bezpośredniej - o czym pisał już Tacyt – gdzie wszelkie decyzje podejmowały na wiecach zgromadzenia starszyzny a w ważnych sprawach zgromadzenie wszystkich co nie zmieniło się nawet Kiedy zaczęli władać królowie. Tworzenie warstw społecznych w naszym społeczeństwie rozpoczął dopiero Chrobry a rzeczywiste różnicowanie rozpoczęło się dopiero po upadku Polski wraz z z nastaniem Kazimierza odnowiciela, ale to już zupełnie inna historia.

Rządy Boskich Królowych nie miały cienia autokratyzmu, opierały się na zaufaniu, oddaniu i miłości ludzi do Władczyń otoczonych głębokim szacunkiem. Królowe Kapłanki nie rozkazywały a tylko doradzały kiedy pytano je o radę, jednak w przypadku zagrożenia jak wskazuje historia Wandy stawały na czele Wenetów, ale nawet wówczas próbowały mediacji i pokojowego rozwiązania sporu wykorzystując swoje duchowe moce. Imperium Wenetów było rozległe, bogate i ludne było również potężne militarnie skutecznie odstraszając wrogów zaś ich wojownicy uchodzili za niepokonanych, którym dorównać by mogli tylko sami Bogowie, nie istniały w nim żadne spory, konflikty, wszyscy cieszyli się dostatkiem i opiekom wiodąc szczęśliwe życie i w ten sposób kwitło około tysiąca lat dopóki władały nim Boskie Królowe. Był to piękny, bogaty szczęśliwy kraj osnuty mgła tajemnicy. W tradycji tybetańskiej takie kraje określa się mianem Pejul – bezpieczne miejsce w którym może bez przeszkód rozkwitać duchowa tradycja, obdarzone szczególnym błogosławieństwem i ochroną i jak mówi tradycja Tybetańska Pejul jest przez pewien czas takim miejscem a później nim być przestaje. Innym określeniem jest święty kraj dharmy – dobrego prawa czy ukryta duchowa kraina. Kraj Wenetów pod opieką Boskich królowych Tybetańczycy określili by mianem świętego kraju Dakiń. Tak doskonałej świętej krainy jakim był kraj Wenetów pod władaniem Boskich królowych w czasach historycznych nie było nigdzie indziej i wysoce prawdopodobne jest iż wiele legend o duchowych krainach odnosi się właśnie do kraju Wenetów gdyż było to jedno z nielicznych miejsc na świecie gdzie nie znano kłamstwa, nieprawości i innych przywar a gdzie kultywowano cnoty i duchowość. Jeszcze wiele wieków po zniknięciu Boskich Królowych kronikarze ze zdziwieniem pisali o naszych przodkach:

„(…) nie znajdziesz między nimi złodziei ani oszustów(…) Nie obawiają się żadnego podstępu, bo go sami nie uprawiają.(…)” Żywot św Ottona.

„„Nikt nie znał słowa „moje”, lecz na kształt życia mniszego mieli – „naszym” ustami, sercem i czynem ogłaszali. (…)” Kosmas

„Posiadają oni wiele cnót przyrodzonych. Są bowiem nadmiernie gościnni, a rodzicom swoim nadzwyczajna cześć wyrządzają. Nie ma też ani jednego ubogiego ani żebraka między nimi. Skoro bowiem którego choroba osłabi, lub starość sił pozbawi, oddają go pod opiekę spadkobiercy, a ten z największą ludzkością o niego ma staranie (…) nie masz w świecie gościnniejszego narodu od Słowian.” Helmold

„Co do obyczajów i gościnności nie znalazłbyś narodu, który by zacniejszym był i dobrotliwszym.”

Adam z Bremy

Lew Mądry oprócz innych cnót słowiańskich wymienia wierność i wstydliwość niewiast słowiańskich w której celują, oraz niezwykle, ludzki stosunek do jeńców, którym po odsłużonym okresie Słowianie pozwalają zostać wśród siebie jako równym lub wracać do swoich jeśli taka ich wola.

Prokop pisze „Prosty ich umysł nie zna złości ni fałszu”.

Aby zrozumieć czym było święte królestwo Wenedów pod władaniem Boskich Królowych musimy jeszcze raz odwołać się do tradycji Tybetańskiej jak i uznanej przez duchowych Mistrzów Tybetu za siostrzaną duchową tradycję Indian Ameryki Północnej. Jakkolwiek duchowa spuścizna Tybetu jest bezcenna to jednak sama cywilizacja Tybetu i związane z nią stosunki społeczne były bardzo negatywne i nie można o nich nic dobrego powiedzieć, dlatego te dwie rzeczy należy wyraźnie rozdzielić. Mistrzowie duchowi manifestujący się w Tybecie, byli w pewnym sensie zakładnikami tej bardzo negatywnej kultury i ich nauki niemal zupełnie nie przekładały się na realia materialne, poza tym zakłócone były z powodu autokratyzmu i rozwarstwienia społecznego. Z kolei w tradycji Indian Ameryki północnej stosunki społeczne w obrębie określonego ludy pozostawały praktycznie doskonale – podobnie jak u naszych przodków. Nie istniało rozwarstwienie społeczne, panowała doskonała demokracja, wszyscy opiekowali się wszystkimi jednakże pomiędzy różnymi ludami dochodziło do konfliktów i nie wykształciła się tak doskonała harmonia i pomyślność jak u naszych przodków mimo wielu podobieństw. Zarówno wśród Indian jak i w Tybecie manifestowały się (i nadal manifestują) w ludzkiej formie Boscy Nauczyciele obdarzeni duchowymi właściwościami i mądrością by przekazywać ludziom wiedzę i opiekować się nimi. Okoliczności pojawienia się takich istot i towarzyszące im znaki są takie same. Opiekunowie Ci w tych dwu kulturach przekazują duchową wiedzę i nauki. Jednak o ile wśród Indian mistrzowie Ci przekazywali nauki wszystkim i wszyscy je praktykowali osiągając realizację stosowną do swoich zdolności o tyle w Tybecie nauki te były przekazywane tylko nielicznym spośród których tylko nieliczni praktykowali je osiągając realizację. Tybetańska kultura narzucała też poważne ograniczenia w prezentowaniu tych nauk których to ograniczeń nie było wśród Indian. Z drugiej jednak strony w kulturze Tybetańskiej nauki te były utrwalane i miały ściśle określoną formę przez co mogły być przekazywane potomnym czego nie było w kulturze Indian przez co współcześnie wiele nauk uległo rozproszeniu i zostało zapomnianych. Kultura naszych przodków miała zalety tych obydwu siostrzanych kultur duchowych w doskonałej formie była zarazem pozbawiona ich niedoskonałości i wad dlatego na poziomie duchowym mogła się rozwinąć w doskonała formę, która nie mogła zaistnieć gdzie indziej. Pozostałości tej doskonałej formy znajdujemy jeszcze wielu wieków po czasie Boskich Władczyń zarówno w czasach nastałego później cesarstwa Wenetów jak i jeszcze wiele wieków po jego upadku co udokumentowane jest w zapisach różnych kronikarzy od Al Masudiego począwszy na Nestorze jak i Helmoldzie skończywszy.

Od Długosza wiemy, że Chrobry kazał zniszczyć wszelkie księgi jak i zniszczył świątynie - chramy by ostatecznie wymazać z pamięci naszą przeszłość o analogicznych działaniach na terenie Rusi dowiadujemy się z mnogich zapisków kronikarskich gdzie utrwalono nawet tytuły ksiąg które tropiono i niszczono a działo się to przez wieki. Mimo to zachowane zapiski kronikarskie jak i ludowa tradycja pozwala nam dostrzec obraz minionych złotych czasów i w pewnym zarysie go odtworzyć a staje się on dopiero zrozumiały kiedy spojrzymy nań w kontekście podobnych duchowych tradycji, które zachowały się do współczesności.

Wiemy iż Królowe Boginie obdarzone były niezwykłymi duchowymi mocami; posiadały dary wieszcze, widzenia rzeczy i odległych wydarzeń, posiadały władzę nad żywiołami, zdolności uzdrawiania i wiele innych Boskich mocy będąc emanacjami wielkich Bogiń. Boskie królowe były najpotężniejsze, ale nie były jedynymi emanacjami, oprócz nich manifestowało się wiele innych istot wyższych by pomagać im opiekować się i nauczać lud Wenedów i były to nie tylko kobiety, ale również mężczyźni. Każda osada była pod opieką różnych mniejszych i większych manifestacji, o różnych zdolnościach, które tam się odradzały zapewniając ludziom zdrowie, opiekę duchową jak i przekazując nauki a wszystkie one cieszyły się miłością szacunkiem i oddaniem ludzi. Wielkie manifestacje były od razu rozpoznawane po znakach i od początku nauczane przez swoich poprzedników by mogły w doskonały sposób rozwinąć swe zdolności podobnie jak i w innych wspomnianych kulturach, pomniejsze manifestacje o ograniczonych mocach rozpoznawano później i przekazywano im nauki stosowne do ich zdolności by mogły służyć ludziom. Nie wiemy czy u nas podobnie jak w kulturze Indian wszyscy otrzymywali stosowne nauki i osiągali realizację stosowną do swoich zdolności jednak biorąc pod uwagę doskonałość świętego królestwa, jak i wiele innych faktów w tym mnogich znalezisk archeologicznych możemy z niemal 100% pewnością przyjąć, że tak. Niewątpliwie jak wiele innych podobnych kultur z przeszłości była to kultura oparta o święte sny co zapewniało jej harmonię. Nad wszystkim czuwały emanacje Bóstw w formie ludzi, które były ciągle powszechne jeszcze w czasach Nestora ciesząc się ogromną miłością i zaufaniem ludzi, którymi się opiekowały a których w czasach Nestora zwano czarodziejami/czarodziejkami. Emanacje te zajmowały się uzdrawianiem, kontrolą pogody, uczyły ludzi ścieżki prawości, posiadały zdolności wieszcze, zdolności zmiany postaci jak i wiele innych duchowych mocy w tym w Boskim transie przemawiali przez nie Bogowie gdy zwracali się do nich ludzie. Jak podaje Nestor w jego czasach było to powszechne i obejmowało zarówno kobiety jak i mężczyzn z czym zawzięcie z nienawiścią walczył kler nowej religii wspierany przez fanatycznych władców renegatów i ich popleczników jednak walka ta była bardzo trudna z powodu miłości i szacunku jakim obdarzał te emanacje lud.

„Tym zaś zwodzą ludzi, że każą im opowiadać widzenia, zjawiające się im, niedoskonałym w wierze, jednym zjawiające się we śnie, innym w majaczeniu, i tak czarują nauczeniem biesowskim.”

Nakaz dzielenia się snami, wizjami pochodzącymi od Bogów zjawiającymi się w snach, transach był więc fundamentem dawnej religijności a przy tym miało toi charakter powszechny.

„Najwięcej zaś przez niewiasty biesowskie czary bywają, na początku bowiem bies niewiastę skusił, ta zaś męża, tak też i w naszym pokoleniu niewiasty wiele czarują czarodziejstwem, i trucizną, i innymi biesowskimi sidłami. Lecz i mężczyźni niewierni usidłani bywają od biesów, jak to było w poprzednich pokoleniach;”

Nowa religia wspierana przez władzę świecką przez tysiąc lat próbowała wyplenić wszelkie ślady i wpływy dawnej duchowości Wenetów, skutecznie nauczyła nas kłamać, rozbudziła w nas chciwość i egoizm będące fundamentem nowej religii, mimo to nie udało jej się wpoić nam pogardy dla kobiet jako istot niższych i gorszych jak postrzega je chrześcijaństwo ani nie udało się do końca wytępić poczucia prawości, którego nauczały nas Królowe Boginie. Resztki naszych duchowych tradycji uległy wypaczeniu jednak do dziś można spotkać mądre kobiety szeptuchy potrafiące leczyć duchową mocą naszych przodków, potrafiących udzielać rad posiadające szczątkową wypaczoną wiedzę i wypaczone cienie dawnej mądrości i duchowego wglądu. Nasz lud również zagubił wszystkie duchowe przymioty, dawną mądrość i przestał słuchać i rozumieć sny i wizje ogłupiony kłamstwami naszych wrogów, zapomniał przeszłości. Tym niemniej jak uczą wciąż żywe i silne autentyczne duchowe tradycje jak wspominana tu tradycja Indian i tradycja Tybetu autentycznej duchowej wiedzy nie można zniszczyć a jedynie kiedy pojawiają się niesprzyjające okoliczności zostaje ona ukryta by gdy nadejdzie czas kiedy wrogie siły osłabną mogła się ona na powrót odrodzić. Tak więc kiedy przeminie mroczny wiek zepsucia i upadku, kiedy pojawią się sprzyjające okoliczności znów zaczną rodzić się w ludzkim ciele emanacje Bóstw obdarzone duchowym wglądem, które w wizjach i snach zaczną otrzymywać ukryte nauki i przekazywać je stosownie do możliwości, zdolności i zrozumienia ludzi. Zapewne jest to odległy czas kiedy ludzie zaczną odczuwać duchową tęsknotę i zaczną poszukiwać autentycznych duchowych nauk, żywej rzeczywistej duchowości w miejsce martwych fałszywych nauk spisanych w księgach stwarzając pozytywne okoliczności w których Boskie emanacje będą mogły się zamanifestować i rozpocząć przekazywanie tej wiedzy. Być może nawet dziś pojawiają się pomniejsze manifestacje otrzymujące w snach jak i duchowych wizjach autentyczną duchową wiedzę przygotowując w ukryciu pozytywne okoliczności dzięki którym w stosownym czasie ponadczasowa czysta duchowość zacznie się manifestować. Mimo to czas odradzania się naszej duchowości pozostaje daleki ponieważ to my musimy się otworzyć i stać się gotowi na przyjęcie tej wiedzy by poznać swoją przeszłość i odzyskać duchowe dziedzictwo. Aby to nastąpiło musimy wyrzec się kłamstwa i zyskać odwagę by odrzucić egoizm, chciwość i wyrachowanie trucizny jakimi skaziła nas fałszywa obca narzucona nam religia, odzyskać bezinteresowną troskę o innych, poczucie braterstwa stanowiące fundamenty nasze Wenedzkiej tożsamości.
 

gru 16 2017 Święte Cesarstwo Wenetów cz 2 obyczaje
Komentarze: 0

Cytaty z Germania Tacyta o obyczajach Germanów za przekładem Adama Naruszkiewicza:

„Gdzie nie znajome nam pierwej z królami swoim wojna odkryła.(...) Germanie są właściwymi ziemi swojej rodakami nie mając nic wspólnego z przychodniami obcych narodów. Naznaczają trzech synów z których poszły imiennicze narody.” (Lech, Czech i Rus) „Oni zaszczepili Marsów, Gambrywów, Swewów i Wandalów.” Nazwisko German jest nowe i świeżo nadane.” „Powiadają nawet, że Herkules w ich kraju znajdował się idąc do bitew przed innymi bohaterami go opiewają.” „Mają jeszcze pewien rodzaj pieśni, zagrzewają serca do boju i z niego o losie przyszłego powodzenia wróżą. Jest to raczej zbiór dźwięki niżeli słów. Naród germanów nigdy się obcymi małżeństwami nie zmieszał i zawsze był czystym, własnym i sobie samemu podobnym narodem. Sama posada i przyrodzenie kraju wyzwyczaiła ich do znoszenia głodu i zimna. Zboża rodzi dostatku, owoców niewiele, liczne obory są u nich najmilsze dostatku.” „Nie nader są oni troskliwi o takowe nabytki i użycie. Widać tam często srebrne naczynia (…) w równie lekkim poważaniu jak gliniane. (…) Mieszkańcy głębiej, prostym i staroświeckim sposobem towar za towar biorą. Pieniądze chwalą stare z dawna znajome, obrączkowe, z wybitym wozem podwójnym. (…) Mocniejsza u nich piechota przeto ją z jazdą mieszają, stawiając na czele młódź wybraną tak zaś szybka, ze konnych biegiem dościga.(...) Każdy powiat stu ludzi wystawia (…) ciała pobitych nawet w watpliwych bitwach z placu zbierają. Największa hańba stracić tarczę: takowy bezecnik nie ma więcej miejsca ani w radzie, ani w ofiarach. Wielu w tych razach zostając, z własnej ręki powrozem niesławy dokonali. (…) Władza atoli królów nie jest swobodna ani nieograniczona, przykładem raczej i szacunkiem osobistej cnoty niżeli rozkazem przywodzą. Karać więzić ni smagać nikomu prócz kapłanów nie wolno. (…) Obrazy pewne z proporcami z gajów świętych idąc do potyczki wynoszą. (…) Przytomne niewiasty, uporem próśb zarzutem własnej piersi, a żywemi wyrazami niewoli swojej, której się germanowie bardziej niźli własnej lękają. Jakoż te miasta u nich najwierniej w przymierzach stoją, które w zakładzie szlachetne panienki dają. Upatrują oni w płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, długo od gminu jakby za boginię mianą. Przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa wprawdzie, lecz ani jeszcze przyznając aby to jakie bóstwa były.(...) Część Swewów Izydzie także pokłon oddaje. (…) Zawierać bogi w ścianach, albo pod ludzkimi wizerunkami kłaniać, mają za rzecz niegodną ich majestatu. Gaje im tylko i lasy świecą a odludne owe ustronia boską mieszkalnią być mieniąc, z poszanowaniem na nie patrzą. Żadnego narodu nie masz co by tak pilnie losów i wrózek postrzegał. (…) Na powszechnej radzie kapłan narodowy (…) tajemnice wykłada. W przypadku niepomyślenej odpowiedzi już się tego dnia więcej radzić nie godzi. (…) Zwyczaj postrzegania lotu i gwaru ptaków jest im znajomy, właściwsza atoli przypatrywać się obrotom końskim i czynić stąd wnioski na przyszłość. Chowią się te konie publicznym kosztem w tych samych lasach i gajach. We wróżki najznakomitsze mają poważanie nie tylko we gminie, ale w celniejszych nawet i w duchowieństwie.(...) O sprawach lżejszej wagi radzi starszyzna o główniejszych wszyscy. (…) Schodzą się w pewnych dniach kiedy księżyc jest w nowiu, albo w pełni rozumiejąc, ze te pory są najpomyślniejsze do zaczęcia obrad. Nie mierzą czasu dniami jako my, ale nocami (…) Wolno tez na sejmie obwiniać złoczyńców i gardłem karać. (…) Szukają z nimi obcy przymierza, wyprawując poselstwa (…) a odgłosem ich potęgi same się wojny kończą. Jeśli rzeczpospolita zaległa długim pokojem (…) młódź wszelka która się tam porodziła idzie do tych krajów gdzie się wojna toczy. (…) Nie lubią gnuśności i próżniactwa. (…) W czasie pokoju bawią się nieco myślistwem więcej jednak czasu na biesiadach trawią. (…) Mają zwyczaj dawać starszyźnie podatek ze zboża i bydła; kazdy to czyni lecz z dobrej woli. (…) Najchętniej przyjmują upominki sąsiedzkie. (…) Posag nie żona mężowi lecz mąż żonie daje. (…) w pierwiastkach zamęścia ostrzega się, że jako idzie w równy podział prac i niebezpieczeństw i że wspólna jej być powinna w każdej dobie pokoju i wojny cierpliwość i przewaga. (…) W tak ludnym narodzie rzadko kiedy o cudzołóstwie słychać. Każda tak się łaczy z mężem jak by z jednym ciałem i jednym życiem. Nie znają tam żartować z występków ani sromoty modą zasłaniać kto by się dopuścił lub wyrządził (…) nie masz miłosierdzia. (…) Więcej tam wiążą dobre obyczaje niż gdzie indziej dobre prawa (których nie mają).(...) Dościga siebie płeć oboja stanem. (…) Żaden kraj z taką lubością gości nie przyjmuje. Zamykać drzwi przed kim za wielką niegodziwość uchodzi. Gospodarz częstuje według swojej przemożności a gdy mu już w spiżarni nie dostawa staje się przewodnikiem do sąsiedzkiego domu gdzie lubo nie proszeni równą znajdują ochotę. Nie masz różnicy między znajomymi i nieznajomymi jeśli o co poprosi wychodzący chętnie mu dadzą, proszącemu też wzajemnie gospodarzowi nigdy nie odmawia. Radzi są bardzo upominkom atoli biorąc i dając nie kładą obowiązków. (…) Przetrwać cały dzień i noc na pijatyce nie masz wstydu (…) Bywa i to, ze podczas bankietów czynią przeprosiny, szykują małżeństwa, układy (…) Swobodne żartów stołowych wynurza najskrytsze tych prostych i nie obłudnych ludzi tajemnice. Nazajutrz roztrząsają na trzeźwo co wczoraj w pełni wylanego z trunkiem serca ułożyli. Radzą się gdyż zmyślać nie umieją. (lubują się w igrzyskach) nie bierze się za to jednak żadna nagroda cały zysk ukontentowanie patrzących. (…) Zyski z lichwiarstwa nie znajome (…) Mówiłem com o wszystkich germanów rodzie i obyczajach w powszechności mógł zebrać.(...)

Mówimy teraz o Swewach, którzy większą część germani zastąpili, nie jest to osobny i udzielny naród, ale składa się z wielu innych róznych od siebie rodem i nazwiskami lubo się wszyscy powszechnym imieniem Swewów nazywają. Tym się od innych germanów róznią, że zaczewsuja włosy do tył i węzłem je ujmują. (…) Semnonowie za najdawniejszych i najznaczniejszych ze Swewów się uważają dowodzą tej starożytności samą religią. Utwierdzają się w tym mniemaniu potęgą swoją – składa się ich naród ze stu powiatów a dla wielkości sił krajowych mienią się być głową wszystkich Swewów.”

Zestawiając to co napisał Tacyt z tym co tysiąc lat później pisano o Słowianach zastanawiamy się kto od kogo zżynał bo to dosłownie to samo :-)

„(…) nie znajdziesz między nimi złodziei ani oszustów(…) Nie obawiają się żadnego podstępu, bo go sami nie uprawiają.(…)” Żywot św Ottona.

„Nikt nie znał słowa „moje”, lecz na kształt życia mniszego mieli – „naszym” ustami, sercem i czynem ogłaszali. (…)” Kosmas

„Posiadają oni wiele cnót przyrodzonych. Są bowiem nadmiernie gościnni, a rodzicom swoim nadzwyczajna cześć wyrządzają. Nie ma też ani jednego ubogiego ani żebraka między nimi. Skoro bowiem którego choroba osłabi, lub starość sił pozbawi, oddają go pod opiekę spadkobiercy, a ten z największą ludzkością o niego ma staranie (…) nie masz w świecie gościnniejszego narodu od Słowian.” Helmold

„Co do obyczajów i gościnności nie znalazłbyś narodu, który by zacniejszym był i dobrotliwszym.”

Adam z Bremy

Lew Mądry oprócz innych cnót słowiańskich wymienia wierność i wstydliwość niewiast słowiańskich. Prokop pisze „Prosty ich umysł nie zna złości ni fałszu”.

„A gdy [dziecię] dorośnie, to jeżeli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeżeli zaś jest płci żeńskiej [dosł. kobietą], wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu. A dar ślubny [jest] u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich [jest] podobny do zwyczajów Berebrów. Jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to one [stają się] powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to [staje się] to powodem jego ubóstwa.” Ibrahim ibn Jakub

„Znajdują się tam również sztandary (stanice), których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas niosą je piesi wojownicy.”

„konia, którego uważają za coś największego i czczą jak świętość. Rzuciwszy następnie losy, przy których pomocy już wcześniej badali sprawę, podejmują na nowo wróżbę przez to niejako boskie zwierzę.”

„przez losy oraz przez konia, jak wyżej powiedziano, pilnie badają, jaką ofiarę stosowną winni kapłani złożyć bogom. „

Thietmar

„Ich młodzieńcy są bardzo zręczni i zwinni, przeto przy zdarzającej się sposobności wypadają z znienacka na żołnierzy, tak iż wyprawione przeciw nim wojska nigdy wiele im nie zaszkodzą.”

Konstanty Porifirogenita (X w.)

Prokop w VIw pisząc o Słowianach: „Każdy bowiem jest słusznego wzrostu i bardzo silny”. Potwierdza to cesarz Maurycjus w VIIw: „Znoszą cierpliwie mróz i gorąco, obnażenie ciała i niedostatek żywności” Witukind w Xw pisze: „Jest to lud twardy i pracowity (…) a co dla naszych zbytnim się zda ciężarem, Słowianie za igraszkę sobie to mają”

Lew Mądry z IXw zaświadcza: „Wola swobodny i niezbyt zatrudniony żywot prowadzić, niż wielkimi zachody o dobre jadło niż bogactwa się starać”

Jednak skoro nikt od nikogo nie zżynał to nie da się ukryć iż cywilizacja Słowian nie zmieniła się przez tysiąc lat nawet o jotę , dalej mieli identyczne obyczaje i zwyczaje, dalej używali konia do wróżb, dalej czcili święte gaje mówili, że wywodzą się od trzech braci, dalej zachowywali obyczaje nie znali fałszu, kłamstwa ani chciwości przez tysiąc lat pozostali niezmienni. Co prawda tysiąc lat później ich imperium nie było już tak potężne i niezwyciężone, nie budziło też już mistycznego lęku znacznie się skurczyło, uległo wewnętrznym podziałom, nie miało już ochronnego pasa, ale obyczaje i szczerość pozostały niezmienne. To nie tylko zadziwiające, nie mające odpowiednika w historii, ale wręcz niewyobrażalne dla nas. Jak to możliwe? W czym tkwi tajemnica tego cudu? Na pewno nie w genetyce bo geny mamy takie same jak nasi przodkowie a jednak teraz jesteśmy kłamliwi, chciwi, egoistyczni i wredni jak inne ludy – co najwyżej odrobinkę mniej :-)

Niewątpliwie rzuca się w oczy zadziwiająco wysoka pozycja kobiet nie spotykana gdzie indziej z której do dziś pozostało sporo co zadziwia obcokrajowców, ale sama wysoka pozycja kobiet niczego nie tłumaczy jako iż do dziś istnieją społeczeństwa matryjarchalne a jednak nie ma tam tak zadziwiających przymiotów jakie królowały u nas przez tysiąc lat ogólnie nic tego nie jest w stanie wytłumaczyć a jednak fakty są uderzające. Jest jednak coś szczególnego o czym pisał Tacyt:

„Upatrują oni w płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad nie gardzą wyrokami. Widzieliśmy za czasów Wespazjana Weledę, długo od gminu jakby za boginię mianą. Przed nią Auryni i wielu innym podobną cześć oddawano nie z pochlebstwa wprawdzie, lecz ani jeszcze przyznając aby to jakie bóstwa były.(...) Część Swewów Izydzie także pokłon oddaje.(...) Żadnego narodu nie masz co by tak pilnie losów i wróżek postrzegał.”

Z późniejszych dziejów słowiańszczyzny znamy Kapłanów – Bogów jak Wsiesław choć Nestor zaznacza, że kobiety również posiadają te dary – choć oczywiście nie nazywa tego darami, ale jeszcze w jego czasach wywierają oni duży wpływ na lud z którym oczywiście walczy kościół słowem i mieczem :-) Jasno też na ten temat pisze Kosmas. Kim w istocie były Królowe Boginie, kapłanki czy czarodziejki jak pisze o nich Kosmas? Niewątpliwie skoro przez tysiąc lat utrzymywały taką doskonałość obyczajów nieosiągalną nigdzie indziej musiały być Prawdziwymi Boginiami i to wyjątkowo potężnymi Boginiami. Czy możemy gdziekolwiek indziej znaleźć jakąś analogię kobiet prawdziwych Bogiń wywierających wpływ na społeczeństwa w których się pojawiają ?

Takie, krainy otoczone i niedostępne, zamieszkiwane przez społeczeństwa nie znające nieprawości znamy z mitów. W Buddyzmie tybetańskim takie miejsca nazywa się pejul, ukryte krainy, święte miejsca w których kwitnie prawość. Pejul są takimi przez pewien czas a później przestają być ukryte i nie jest już w nich tak doskonale. Wymienia się wiele takich krain Butan, Odijana, Tugdzia są to miejsca które w pewnym okresie są centrami nauk duchowych. Jedną z bardziej znanych takich krain była Szambala, która zgodnie z przepowiednią została zniszczona kiedy pojawiła się nowa fałszywa religia i tam przybyła której wyznawcy mordowali z imieniem swego boga na ustach i szerzyli kłamstwo i nieprawość. Wróć!!!

Do krainy prawości i szczęśliwości zaczynają przenikać wyznawcy nowej religii, którzy szerzą kłamstwo, nieprawość, chciwość, materializm i mordują z imieniem swego boga na ustach? Przecież to się zdarzyło u nas na tej ziemi! Przyszła nowa religia nauczyła nas chciwości, kłamstwa, nienawiści, egoizmu rozszerzyła skrajny materializm i mordowanie w imieniu swego boga!

Czyżbym mieszkał w świętym miejscu gdzie kiedyś kwitła ziemska Szambala? To święte miejsce to według mitów kraj Dakiń czyli Kobiet Bogiń!

Skoro tak jest to czas się zacząć bać :-) Zgodnie z mitami w takich miejscach gdzie jest moc Bogiń nie wolno kłamać i być nieszczerym (tak postępowali nasi przodkowie), trzeba wyzbyć się chciwości, egoizmu i działać dla dobra innych (jak czynili nasi przodkowie) bo inaczej nasze zło obraca się przeciwko nam spotęgowane i powstaje piekło na ziemi, krew leje się strumieniami i pojawia się bezgraniczne cierpienie spowodowane naszym złem. Teraz rozumiem czego wszyscy chcą emigrować za chlebem, mądrzy ludzie :-) Oczywiście jest też druga możliwość można tu zostać i od Łaby do Dniepru nie kłamać, być dla siebie miłym pomagać sobie, dbać aby wszyscy byli szczęśliwi i poświęcać się praktykom duchowym – żartuję – wiem, że ten numer nie przejdzie, wolimy cierpieć w końcu przez ostatnie tysiąc lat trochę się do tego przyzwyczailiśmy i jesteśmy dumni z tego cierpienia :-) Dumnie nosimy go na czole, nawet gadali, ze jesteśmy Chrystusem narodów :-) Tyle, że to cierpienie jest wynikiem naszych negatywnych czynów więc tak naprawdę nie ma się czym chwalić :-) Lepiej jednak wiać za granicę i tam zaspokajać swoją chciwość i w miarę bezkarnie rozbudowywać swój egoizm łgając jak pies – bo tam wolno a nawet polecane i nazywa się to tworzeniem wizerunku, nlp czy jakoś tak :-)
 

dragonblue : :
gru 16 2017 Święte Cesarstwo Wenetów
Komentarze: 0

Założycielem świętego cesarstwa Wenedów jak wiemy był Krak (Krok, Kruk, zlatynizowane do formy “Gracchus”). Nasi przodkowie wybrali Kraka na króla po zakończeniu wojny gdy Krak powrócił do Polski z Karyntii lub Karuntum, (gdzie był w niewiadomym celu, być może na wyprawie wojennej), zebrał wszystkich na wiecu. Na zebraniu udało mu się zdobyć zaufanie społeczeństwa, miał podobno powiedzieć – “tym samym świat bez słońca – co państwo bez króla”. I w ten sposób Krak został wybrany królem. Działo się to w okresie walk z Galami czyli Celtami. Krak po wybraniu go na władcę wprowadził nowe „prawa”, które jak podaje Mistrz Wincenty brały w opiekę najsłabszych i tych co najmniej mogą tak, iż od tego momentu przestało istnieć prawo silniejszego tylko wszyscy zaczęli troszczyć się o wszystkich co doprowadziło kraj do świetlistego rozkwitu. Potwierdzenie tego znajdujemy u Al- Masudiego ojca historyków arabskich, który nazywa Kraka niezwykłym mędrcem. Okoliczności powołania Kraka na tron podane przez Mistrza Wincentego pozwalają zidentyfikować go z Badrylem opisywanym przez Teopompa Chiota, Kallistena z Olintu, Diodora sycylijski, Lukiana, Frontyna , Arryana, Plutarcha, Helladiosaz Biz.

Bardyl robił w pocz. IV w.p.n.e. wielką wyprawę Ilirów w krainy Galów, walcząc z Liguryskami (Tauryskami). Autaryoci, nazywani w polskich kronikach Lechitami, potrafili istotnie wynieść się ponad sąsiednie trackie i ilirskie państwa plemienne- jak opisuje to Strabo i Appian. Trog mówił o Linchitach to jest Linkistach lub Autaryotach którzy w Linchitii mieszkali.

„Pierwszy który o Autaryotach spomina jest Skilax z Karyandy, a ten właśnie powiada że siedliska ich są koło wielkiego jeziora Lichnitu. Tu też wznosiła się stara stolica Lichnidos. Jeszcze podówczas graniczyli oni po jednej stronie około źródeł Narony z Ardyejami z którymi im częste walki o sól ztaczać przychodziło; po drugiej zaś stronie z płaszczyznami panońskiemi. Wkrótce potem stali się plemieniem panującem w całej lliryi jak o tem Strabo zaświadcza Sam Grak czyli Bardyl wyszedł oto z tych krain co z Molosami i Amintową Macedonią graniczyły a w których głównie siedzieli tak zwani Lichnitowie lub Linkistowie. Czas panowania Bardyla daje się ściśle oznaczyć z pisarzów starożytnych i pokazuje iż kronikarze polscy gruntownie znali tę okoliczność; jedno miejsce Lukiana porównane z Diodorem sykulskim dozwala nawet wiedzieć rok urodzenia tego bohatyra. Walczył z Filipem Amintowym roku 559 przed Chrystusem a miał wtedy lat 90. Więc rodził się roku 449. Prostego stanu będąc miał w młodości sen że od granic krainy Molosów aż do Macedonii królować będzie. Panowanie nad lliryą całą dostało mu się za Aswera czasów, a więc dobrze już w wieku podeszłemu. Lat 90 mając potykał się konno z wojskiem Filipa. Umarł dopiero około roku 340 mając lat przeszło 110 jak się to pokazuje ze słów Frontyna porównanych z Justynem.”/Bielowski/

Granice jego państwa w opisie Bielowskiego na podstawie źródeł przytoczonych pod tekstem rozpościerały się od Adriatyku aż do tego punktu Dunaju gdzie była "Myzya dolna", później Bułgaria, odtąd zaś sięgały do górnej Panonii i do granic Noryku, co obejmowało też ziemie obecnej Polski.

przed Krakiem- Krokiem ówczesnym protoplastą Polski rządziło dwunastu wojewodów, z których każdy zarządzał częścią kraju. Sądzono iż będą oni wspólnie dbać o dobro kraju. Jednak wojewodowie ci zaczęli toczyć ze sobą spory i potyczki, co osłabiło kraj i wywołało wzburzenie wśród ludzi.

Lud zorganizował w Gnieźnie zjazd, podczas którego obradowano nad wyborem nowego władcy. “Był na ten czas człowiek jeden zacny i roztropny między nimi, który też był jednym z Wojewód, a był z narodu Polskiego, imieniem Krok, miał swoją dzierżawę nad Wisłą trzynaście mil od tego miejsca gdzie się zaczęła.” Miał on zebrawszy lud ciągnąć za nieprzyjacielem aż do Węgier, a następnie “poraził nieprzyjaciela swego, i odbił plony nie małe.” Mieszkańcy widząc jego oddanie dla sprawy wybrali go na swego monarchę, ten zaś długo odmawiał, “aż za prośbami wszystkich ledwo to uczynił.”/Wersja Marcina Bielskiego wybitnego historyka Renesansu/

Kosamas opisuje najstarsze prawa Czechów, żyli bardzo prosto, nie znali alkoholu, małżeństwa, własności prywatnej lub broni. Po określonym czasie ludzie zaczęli rozwijać niesprawiedliwości i zawiść. Nie mieli "ani sędziego, ani księcia". W tym czasie, istniał mężczyzna o imieniu Krok:

" Wśród nich stał niejaki Krok, jego nazwisko jest znane zamek już przerośnięty przez drzewa w lesie w pobliżu wsi Zbečnem. Był człowiekiem jak na swój wiek absolutnie doskonały, bogaty w towary ziemskie i ich orzeczeń trzeźwych i wyrafinowany. Przybywali do niego jak pszczoły do ula, ludzie nie tylko z własnej rodziny, ale także z całego kraju, aby rozeznać. Ten wspaniały mężczyzna nie miał potomstwa płci męskiej, jednak spłodził trzy córki, których natura przyznała skarby mądrości nie mniej, niż to, co mężczyznom. "

Krok założył miasto nad Wisłą, i od swego imienia nazwał je Krokow, która to nazwa w czasach późniejszych miała zostać zmieniona na Kraków.

“Nie od Rzymskiego Grachusa, jako starzy pisali, bo tu nigdy nie byli Grachusowie z Rzyma: Ale to był Krok Słowieńskiego narodu, z potomstwa Czechowego jeszcze, bo się te narody miłowały na ten czas bardzo, jako te które ode dwu braci wyszły, Lecha i Czecha.” Przy mieście Krok założył zamek na skalnej górze, zwanej Wawelem”.

Bielski również pisze, iż Krok miał troje dzieci, Lecha, Kroka i Wandę. Lech podstępnie zabił Kroka, podczas polowania. Wybrany królem, jednak nie na długo gdyż kłamstwo wyszło na jaw i został wygnany. Bielski pisze również, iż istnieje wersja wedle której będąc wzgardzonym przez wszystkich miał umrzeć z żalu, bądź też popełnić samobójstwo. Po nim na tron wstąpiła córka Kroka, Wanda. W miejscu śmierci młodego Kraka, jak głosi legenda, usypano kopiec, znajdujący się w miejscowości Krakuszowice. Na początku minionego wieku rozkopano go w poszukiwaniu skarbu.

Kadłubek zaznacza, że jest zdziwiony tak starym datowaniem. “Kładą naszy kronikarze starzy tego Krakusa, jeszcze dobrze przed Bożym Narodzeniem w tych krajach, i chcą to mieć, że poszedł od onego Rzymskiego Grachusa. Ale to być nie może.” Jak widać Mistrz Wincenty korzystając ze starych kronik nie mógł uwierzyć iż Krak czyli Bardyl, żył przed naszą erą tym niemniej przytoczył wszystkie te fakty.

Mistrz Wincenty pisze również o wojnie z Aleksandrem Macedońskim co faktycznie miało miejsce w w r. 335 p.n.e. kiedy to król Agrianów na rozkaz Aleksandra III Macedońskiego wyparł Autariatów jednak już w 310 p.n.e. Macedonii groził masowy najazd Autariatów, którzy zalali dolinę górnego Aksiosu, w szczególności Pajonię. Macedończykom udało się ich odeprzeć oraz przywrócić władzę królowi Pajonii. Jako iż Badryl powrócił do wyraju około roku 340 wojna z Aleksandrem miała miejsce pięć lat później musiał ją prowadzić jego syn co doskonale zgadza się z tym co wiemy o zagrożeniu ze strony smoka. Smok słowiański to nie Draco, któremu bliżej do żmija niż do smoka - niektórzy badacze upatrują w nim mitycznego niedźwiedzia więc nic dziwnego iż lew macedoński stał się naszym smokiem. Wojna zakończyła się ostatecznie w 310 r i jak wiemy syn Kraka czyli Badryla zamordował na niej brata, objął tron władając przez jakiś czas dopóki sprawa nie wyszła na jaw i nie został wygnany. Nie wiemy dokładnie jak to było czy drugi syn Badryla był ostatnim królem czy też do objęcia rządów przez Wandę pierwszą królową Kapłankę upłynęło kilka pokoleń zapewne ród Kraka w linii męskiej nie wyginął bo później spotykamy jeszcze kilku Kraków wodzów – być może Krak było tytułem. Wzmianki o Wenetach spotykamy już w III w.p.n.e więc pierwsza Wanda Musiała żyć niedługo po 310 p.n.e. i wraz z objęciem przez nią panowania rozpoczyna się historia Świętego Cesarstwa Wenedów. Potwierdzało by to również przekaz iż była córką Badryla Kraka I.

Wiemy, że Wanda I związana była z Krakowem i Wisłą natomiast u Tacyta znajdujemy wspomnienie o kapłance Bogini Wandzie – jednaj z wielu czczonej przez Germanów ok I w.n.e. Jak więc rozwijała się Wenedia przez te lata i jak wyglądała po rządami Królowych Kapłanek Bogiń? Otóż u Tacyta znajdujemy jej opis jako ludu Suewów:

„Suewowie to największy i najbitniejszy lud pomiędzy wszystkimi germanami” - warto tu zdawać sobie sprawę iż Tacyt napisał, że germanie to nowa nazwa dla ludów zamieszkujących Germanię a były to różne ludy, różnego pochodzenia i w żaden sposób nie można mylić germanów Tacyta ze współczesnym znaczeniem tego słowa oznaczającego Teutonów. Tak samo jeszcze Adam z Bremy pisze: „Słowiańszczyzna, największy z krajów germańskich, jest zamieszkana przez Winnilów, których dawniej zwano Wandalami. Jest to kraj przypuszczalnie większy nawet od naszej Saksonii; szczególnie jeżeli uwzględnimy w nim Czechów i Polan zza Odry, jako że nie różnią się te ludy ani obyczajem, ani językiem”

Tak więc Słowianie byli Germanami jak i inne ludy i trzeba sobie zdawać z tego sprawę co więcej Niemcy nie wywodzą się od Germanów tylko od Galów, Franków jako kontynuacja państwa Karola Wielkiego mimo iż w późniejszym czasie zasymilowali Germańskich Słowian, niektórych Teutonów i inne ludy. Dalej czytamy u Tacyta:

"kraj ich ma sto okręgów plemiennych, z których rokrocznie wyprawiają za granicę w celach wojennych po tysiąc zbrojnych. Reszta, która pozostała w kraju, troszczy się o żywność dla siebie i dla tamtych; po roku tamci na zmianę idą pod broń, a ci pozostają w kraju. W ten sposób nie przerywa się u nich ani uprawy roli, ani szkolenia i doskonalenia w sztuce wojennej."

"Codzienne ćwiczenia i swobodny żywot, gdyż od chłopięcych lat nie nawykają do żadnych obowiązków i rygoru, a robią tylko to, co chcą, przyczynia się do rozwoju ich sił fizycznych i sprawia, że wyrastają na ludzi o potężnej strukturze cielesnej.

„Kupcom dają dostęp do siebie raczej dlatego, by mogli sprzedać to, co zdobyli na wojnie, a nie po to, by chcieli cokolwiek sprowadzać do siebie.”

„Wina w ogóle nie pozwalają sprowadzać do siebie, ponieważ uważają, że mężczyźni stają się przez nie za słabi do znoszenia trudów i niewieścieją.”

„Są przekonani, że kraj ich tym większą okrywa się sławą, im szerszy jest pas pustkowi wokół ich granic: pragną w ten sposób okazać, jak wiele plemion nie może oprzeć się ich mocy. Podobno zatem z jednej strony kraju Swebów rozciąga się pas pustkowi na około 600 000 kroków.„

Las Hercyński na 9 dni szeroki ok. 100-200km i ciągnąca się aż do kraju Daków, bariera ochronna ziem Suevów, wygląda na to, że sztucznie wojnami utrzymywana przez Suevów, o czym zresztą pisze Kadłubek o odganianiu od granic różnych Niemców jak i o gnębieniu i poniżaniu ciemiężeniu czy braniu podatków od różnych narodów, też dosłownie udręczaniu Celtów, Duńczyków itp

Mamy więc Wenetię trzysta lat po Kraku I chronioną pasmem pustkowi od południa, strzeżoną przez 100tys doskonałych wojowników oraz wojownicze germańskie plemiona gonione od czasu do czasu na Rzym by trzymać go z dala od świętego cesarstwa. Na zachodzie pasmo ochronne ciągnie się od Renu po Łabę gdzie zaczyna się Wenetia na wschodzie chroniona przez Sklawinów i Antów wywodzących się z Wenedów o której w istocie nic nie wiadomo poza pogłoskami i legendami z drugiej lub trzeciej ręki stąd tyle sprzecznych opisów w przekazach Rzymskich kronikarzy, mają tam mieszkać różne dziwne ludy opisywane w oparciu o domysły i plotki. Wenetia jak widać celowo się izoluje od setek lat i chroni informacje o sobie. Co mówią o nich nadgraniczni sąsiedzi?

„Oni sami jedynie tylko Suevom ustępują, ale z tymi to nawet nieśmiertelni bogowie nie mogliby się równać; poza nimi nikogo nie ma na świecie, kogo nie mogliby pokonać".

(z tego można wywnioskować, że Suevi budzili jakąś dosłownie mistyczną trwogę, bo jawią się potężniejsi od nieśmiertelnych bogów, z opisów arabskich podobną trwogę wśród szeroko rozumianych Słowin raczej bałkańskich z X wieku budzili Serbowie, "z powodu różnych przymiotów o których długo by pisać")

W późniejszych wiekach mamy wzmianki o kilku Krakusach co nie powinno dziwić skoro było to imię pierwszego władcy Wenedów np. (413 n.e. Wandale Alanie pod wodzem Krukiem, Craco, księciem Krakowa, Cracovie, także pustoszyli Gallię. (za: Przegląd poznański, Tom 19, s. 362) Grzegorz Turonejski Krokiem zowie tego Wandalskiego wodza, który wziąwszy szturmem Orlean zatkwił był wśród franków zwycięzkie znaki.

Mnich Alberyk twierdzi że ów panował w krakowie w 413r /Wiadomości historyczno-krytyczne do dziejów literatury polskiej: o pisarzach ..., str. 497 Autorzy Józef Maksymilian Ossoliński (hrabia)/

Jak widać 400 lat po tym co opisuje Tacyt nadal królestwo Wenedów jest chronione w ten sam sposób a różni wodzowie z tytułem Kraka nękają ościenne okolice by trzymać barbarzyńców z dala od Świętej Wenedii. W historycznych czasach ochronę zapewniali Węgrzy.

Rozkwit świętego cesarstwa Wenedów przypada na czas panowania Królowych Kapłanek znanych pod imieniem Wanda i wg czeskich historyków trwa do panowania ostatniej z nich Libuszy ok 700 r.n.e. Tak więc święte bo podlegające panowaniu Królowych Kapłanek Cesarstwo w którym kwitły dobroć cnoty i pomyślność trwało około tysiąca lat.

Następnie rozpoczyna się okres upadku Cesarstwa Wnedów pod rządami królów z których ostatnim był osławiony Popiel II wladający w Kruszwicy.

Należy podkreślić na podstawie źródeł, że ówczesna geografia okolicy w której miały miejsce te zdarzenia, była całkowicie inna. Crusphicia znajdować się miała nad (lub jak chce Długosz, bezpośrednio na) jeziorze Gopło, którego poziom lustra był znacznie wyższy [1], o około 6,2 metra w XV wieku. Część autorów obecnie potwierdza doniesienia kronikarzy średniowiecznych, jakoby ówczesne oppidium Crusphicia znajdowało się na wyspie jeziora Gopło.

Podaje się iż poziom wody miał być wyższy o 11 stóp ponad owe XV-wieczne 6,2 metra. Kroniki notują dawne granice jeziora, kilkakrotnie rozleglejszego niż obecne jeszcze 9 wieków temu. Prowadząca przez Gopło śródlądowa droga wodna pozwalała ominąć niebezpieczne dla ówczesnej żeglugi wybrzeże Bałtyku, przez co przyniosła miastu Kruszwica ogromną zamożność, jako że znajdowało się na przecięciu dróg wodnych.

Drewniana wieża na wyspie na jeziorze wg "Geografii fizycznej Polski" Łucjana Tatomia, służyć miała za latarnię owego "polskiego morza", jak podówczas zwano ten rzekomo znacznej wielkości zbiornik wodny. Inne źródło donosi iż latarnię - wieżę na jeziorze wznieśli zagraniczni (proto-hanzeatyccy) kupcy. Do obniżenia się poziomu wody w Gople miało dojść wskutek rozbiciu się na szereg mniejszych jezior donosi też publikacja "Monografie fauny Polski", Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1976.

K. Szajnocha pisze "Cała okolica kruszwicka była według znawcy tych rzeczy "podobną do ogromnej wyspy, oblanej naokoło wodami" łączącymi Gopło z Wartą, Wisłą i Bałtykiem".

Z racji łatwości obrony tego typu lokalizacje były wówczas preferowane przez władców. Już poprzednik Popelusa Secundusa (Popiela II), Popelus I przeniósł stolicę państwa do Kruszwicy (Cruswitz, Crusphicia, istnieje niezwykła ilość odmian nazw tej miejscowości).

Kruświca to miała przed Gnieznem i Poznaniem że położenie jej ukazywało wszelkie bezpieczeństwo od niespodzianych napaści a w otwartej wojnie zrażało całą potęgę nieprzyjaciela Z jednej strony długie i otwarte jezioro z drugich głębokie jego zatoki cieśniny odnogi Noteci i nieprzebyte bagna czyniły do niej przystęp trudny a przy miernej obronie zewsząd straszny dla najodważniejszego napastnika Przemysł i sztuka przyłożyła się jeszcze więcej do obwarowania tego miejsca hr Fryderyk Skórzewski jako znawca i prawy miłośnik zabytków dawnej chwały narodowej po pilnem rozpoznaniu położenia i śladów niezatartych dotąd dla bystrzejszego oka przeświadczył się że prócz potężnego zamku zbudowanego na półwyspie głębokie przekopy wysokie wały i groble bezpośrednio zamykały wszelki przystęp do Kruświcy że miasto to rozciągało się bardzo znacznie mianowicie wzdłuż grobli nad brzegami samego jeziora nareszcie że cała ta posada była przedtem podobną do ogromnej wyspy oblanej nakoło wodami. (Dzieła. Wyd. K.J. Turowskiego; Autor: Wawrzyniec Surowiecki).

Lokalizacja Crusphicii znajdowało się na przecięciu szlaków lądowych i wodnych. Badania wykazały istnienie wczesnośredniowiecznego kanału żeglugi śródlądowej, wyposażonego w archaiczne śluzy (łódź Wieletów jak też i resztki archaicznej śluzy odkryto w okolicy miejsca zwanego Przewłoką, łączącego dorzecze Warty z dorzeczem Wisły. Tego typu kanały nie były nieznane w tamtych czasach. Mniej więcej w tym samym okresie powstał kanał łączący Łabę i Dunaj, zwany Fossa Carolina, którego budowę w 793 r. zlecił Karol Wielki, współczesny wydarzeniom o których mowa w tekście.

Kanał łączący we wczesnym średniowieczu Wartę z Notecią i Wisłą był częścią ówczesnego szlaku bursztynowego, wiódł z okolic Kalisza poprzez jezioro Gopło i Wisłę aż na półwysep Sambia nad Bałtykiem. Na stronie 264 publikacji "Studien zur Cultur-Geschichte Polens" znajduje się opis budowy kolejnego kanału łączącego Wartę i Noteć. Autor opisuje znalezienie i zniszczenie bez przeprowadzenia badań wielu zatopionych statków rzecznych zagrzebanych w bagnach, torfowiskach przez które prowadzono nowo-budowany kanał. "Gopło ma dziś 24 km2 obszaru, lecz dawniej było znacznie większe i miało prawdopodobnie połączenie z Wisłą przez Bachorzę i Zgłowiączkę"- podaj tom 3 "Wiedzy o Polsce" z 1931 r.

W owych to dawnych czasach było Gopło punktem centralnym całej żeglugi polskiej głównem stanowiskiem dla statków idących wielkim gościńcem wodnym łączącym Szczecin z Gdańskiem Zagrożone srogą burzą morską i niebezpieczeństwem rozbicia się lub zapędzenia na pełne morze wolały też statki przebierać się zaciszniej szą drogą na Gopło niż płynąć wzdłuż wybrzeży Tysiące masztów mijało więc corocznie Kruszwicę a mniemaniem niektórych przyświecała w długich nocach Myszą wieża jako morska latarnia zawijającym do kruszwickiego portu statkom Ze stanem Gopła wiązał się też nader ściśle stan nadgoplańskiej Kruszwicy Ogromny ruch handlowy na morzu polskiera wzbogacił ją wcześnie podniósł na czele wszystkich innych miast polskich. (Geografia fizyczna Polski: Napisał Łucyan Tatomir, Tom 1 Autorzy Lucyan Tatomir).

Oto mamy rok 823, a wg niektórych źródeł- 830. Ówczesne ziemie polskie są prawdziwym imperium, sądząc z potwierdzonych, co należy podkreślić, przede wszystkim w licznych źródłach obcojęzycznych, doniesieniach o ogromnej rozciągłości terytorialnej ówczesnego wczesnośredniowiecznego organizmu państwowego. król był wybierany i akceptowany przez kolegium książąt i elektorów. Zaliczało się do niego także 20 książąt pomorskich, pochodzących z jednej dynastii. Oto w Kruszwicy zachodzą wydarzenia, które rzucają olbrzymi, gigantyczny cień na losy kraju. Wydarzenia roku 823- lub nawet 939- są niespotykaną tragedią, zdobiącą działy literatury i intrygujących historii wielu gazet i publikacji o historii ludzkości.

Do roku 823 Rzeczpospolita jest organizmem federalnym, zapewne powstałym w formie federacji plemiennej. Kronikarze Polski wspominają o pojedynczych przywódcach politycznych tamtych czasów. Byli oni odwoływalni z "centralnego" stolca, i w taki sposób opisywali historię kraju cudzoziemcy, niekiedy pełni podziwu dla konstrukcji pozwalającej odwoływać przywódców Rzeczpospolitej. Do roku 823 (lub nawet 939) władze w Polsce były w pełni obieralne. Każdy "kmieć" miał prawo być królem. Co się stało w roku 823 (lub 830, lub 939, jak chce część źródeł)? Oto w straszliwych i nieprawdopodobnych okolicznościach ginie cała dynastia Popielidów, wraz ze "stryjkami"- członkami kolegium elektorskiego, zwanymi też senatorami, których liczba waha się od 20 do 40. Mieli oni być książętami szeregu ziem.

Źródła wspominają o śmierci całej tej dynastii podczas suto zakrapianego wieczoru w ówczesnym Crusphicia oppidum oraz w następujących po tym zdarzeniu wypadkach na jeziorze Gopło. Członków kolegium elektorskiego otruto. Jak chcą niektóre źródła- umierali oni w boleściach jeszcze przy biesiadnym stole, nim skończyła się runda toastu zatrutymi trunkami.

Piast z Kruszwicy miał rzekomo rządzić w latach 842- 862, ale najprawdopodobniej dopiero jego syn, Ziemowit (861- 892 ) uzyskał poparcie elektorów i możnych, stając się księciem Polski.

Z wielkiej kaźni wyjawia się Piast Kołodziej, podobno mądry i roztropny, bardzo dobrze przedstawiony. Podobno w jego domu same mnożą się trunki i potrawy. Goście zawsze są syci. Bezkrólewie miało trwać kilkanaście lat. Frakcje podzieliły się na frakcje, kraj pogrążył się w chaosie.

Wg części źródeł Piast nie objął stolca- pozostał zwykłym wojewodą, przywódcą wojsk na czas niepokoju. Władzę objął dopiero jego syn, będąc już formalnie księciem. Stało się to wg tego źródła ok. 863/ 863 r.

O federalnej strukturze kraju już więcej nie słychać. Dawne dzielnice oderwały się, usamodzielniły. Kraj się rozpadł, zaginęła nawet pamięć o owym - najprawdopodobniej związku o charakterze federacji. Był to ustrój który zapewniał utrzymanie imperium o ogromnej rozległości.

Rozpoczynają się rządy dynastii Piastów, którzy toczą nieustanne walki próbując utrzymać jedność imperium – Wielkiego Cesarstwa Północy, które ostatecznie przestaje istnieć jak podaje kronika Wielkopolska wraz ze śmiercią Bolesława II Zapomnianego i objęcia rządów przez niemieckiego Kazimierza.

http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/lechia/1150-lat-historii-polski-skad-ta-data

http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/popiel-ii/pompilius-ii-wladca-myzyi

http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/o-kraku-grachu-cracco-wladcy-z-krakowa

http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/czy-bardyl-byl-antycznych-grakchem-krakiem-0

http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-nowozytna/krak-ktory-z-wielu-wladcow-o-tym-imieniu-byl-zalozycielem-krakowa

http://vranovie.wordpress.com/2014/02/05/las-wilkoglowcow-suevia-slawia/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Las_Hercyński

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dialekt_prekmurski